Zacznijmy od strony internetowej, gdzie pojawiła się pisana (od jakichś 2 miesięcy) recenzja Nokii 8. Tekst ukazał się również na stronie głównej portalu dobreprogramy, o czym fanów technologii powiadamiała nawet wyszukiwarka Google. Cieszy mnie to, że tekst został tak wyróżniony.
Bardzo żywo zareagowaliście na wpis-zabawę, w której Waszym zadaniem było przypisać do swojej osoby telefon, który został wydany w roku Waszych urodzin. Wpis zobaczyło niemal 10 000 osób, a w zabawie wzięło aktywny udział niemal 200 czytelników. Z porównywalnym zainteresowaniem spotkał się wpis o wyginających się iPadach Pro (2018), w których nabywcy widzą większy problem, niż sam producent. Zainteresowaliście się również pierwszym, oficjalnym smartfonem ze Snapdragonem 855, w którym Lenovo zaimplementowało aż 12 GB RAM. Było wincyj rdzeniuff, było wincyj aparatuff, czas na wincyj ramuff. Tylko ramkuff mniej.
Najpopularniejszą infografiką okazała się ta o Umidigi F1, mającym być konkurencją dla Xiaomi Pocophone F1. Z naciskiem na „mającym”. Jednak to prototypowy, klasyczny telefon Microsoftu zdobył Wasze serca. Można żałować, że nie wprowadzono go do sprzedaży – tym bardziej, że sprzedaż prostych telefonów… rośnie.
Coraz bardziej szykuję się do tego, aby od nowego roku powrócić z serią artykułów na temat dawnych, ciekawych urządzeń. Odczuwam potrzebę poruszenia tej tematyki, ponieważ zbyt często widzę w Internecie porównania klasycznej Nokii-cegły do współczesnego, flagowego smartfona. Ma to okazywać, jak zmieniły się technologie w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Na początek wyjaśniłem, dlaczego w mojej opinii takie porównania są błędne.
Co u społeczości TBiMZ?
Bartosz postanowił przypomnieć nam, w jaki sposób Samsung promował swoje wyświetlacze typu AMOLED, za czasów świetności smartfonów z serii Wave.
Za sprawą Szymona, wróciła elektryczna hulajnoga z ubiegłego tygodnia. Został omówiony temat eksploatacji i awaryjności tego typu gadżetów. Dzięki Wojciechowi, mieliśmy okazję porozmawiać o Google Home.
Na koniec warto przypomnieć sobie krążący po sieci mem, który od miesięcy jest już nam znany jako „Pan z reklamy Euro”. W swoim wpisie przypomniał go Marcin.