Do wyboru mamy między innymi takie moduły jak powerbank, dodatkowy aparat z zoomem optycznym, gamepad czy głośnik. Dla spostrzegawczych od razu tłumaczę, że w tytule nie nastąpiła pomyłka – jest to chiński smartfon. Dział smartfonów Motoroli, dokładnie “Motorola Mobility” w 2011 roku został odkupiony przez Google. Następnie w 2014 roku został własnością firmy Lenovo, która jest firmą pochodzącą z Chin. Wspominam o tym, ponieważ nadal są osoby które sądzą, iż Motorola dalej jest amerykańska. Zacznijmy jednak od jej wyglądu.
Spasowanie i design
Urządzenie jest wykonane naprawdę świetne. Telefon na pierwszy rzut oka wydaje się droższy, niż w rzeczywistości. Moim zdaniem jest bardzo ładny i zarówno z przodu jak i z tyłu wybija się z tłumu smartfonów wyglądających jak taki jeden produkt pewnej owocowej firmy.
Mamy do czynienia ze szkłem Gorilla Glass 3 z obu stron urządzenia, pomiędzy jego taflami znajduje się rama z polerowanego, anodyzowanego aluminium. Przechodzi ona ostro na plecy, przez co obsługa telefonu jedną ręką nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń. Jest to spowodowane sposobem montażu modułów. Sytuację trochę poprawia montaż Moto Moda o nazwie Moto StyleShell. Jest to po prostu nakładka na plecki, głównie dla osób nie używających żadnych Moto Modów. Niestety, takowej w zestawie nie ma i trzeba sobie ją dokupić. Smartfon jest bardzo lekki i cienki. Dla jednych będzie to plus, dla mnie jest to minus – jestem zwolennikiem grubszych, cięższych urządzeń.
Dobrze oceniam ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych na boku urządzenia, choć przyznam, że jest przy nim minus wielki jak odległość od Ziemi do Słońca. Należy się on za to, że nie jest zintegrowany z przyciskiem zasilania. Czytnik mamy umieszczony z prawej strony urządzenia, przycisk zasilania zaś z lewej strony. Nie wiem, co chłopaki w Lenovo mieli na myśli implementując go w tak beznadziejny i niepraktyczny sposób, serio. Mam nadzieję, że w Moto Z4 Play (o ile taki model powstanie) ten babol zostanie poprawiony. Sytuację ratuje trochę fakt, iż czytnik od razu wybudza urządzenie. Jeśli musiałbym najpierw kliknąć przycisk zasilania, a później dopiero położyć palec na czytniku, to wolałbym go w ogóle nie używać (lub żeby w ogóle go nie było).
Działa on jednak całkiem przyjemnie jak na średnią półkę cenową – jest lekkie opóźnienie, jednak nie trwa ono wieki, więc telefon odblokowuje się stosunkowo szybko.
Wyświetlacz
Jest to to sześciocalowy, potrafiący wyświetlić 16 milionów kolorów AMOLED o rozdzielczości FullHD+ (2160×1080 pikseli), o proporcjach 2:1 oraz ppi na poziomie 402 punktów na cal. Całość zajmuje około 77,5% panelu przedniego, a otaczają go małe ramki. Dla mnie to duży plus, nie dla każdego bezramkowy wyświetlacz jest absolutnie wygodny. Na dolnej ramce dumnie prezentuje się napis “Motorola”, natomiast górna ramka skrywa czujnik zbliżeniowy, głośnik, diodę powiadomień (domyślnie wyłączoną, koloru białego) i przedni aparat. Kolory wyświetlane przez ten panel są żywe, kąty widzenia bardzo dobre, jasność minimalna odpowiednia, zaś maksymalna… no cóż.
Na Oreo była bardzo dobra, po aktualizacji do Androida 9.0 Pie spadła drastycznie. Jest to pierwszy telefon z AMOLEDem, gdzie muszę ustawiać jasność na poziomie 70-75% ze względu na to, że przy 50% jest zbyt ciemno jak na moje osobiste przyzwyczajenia. Z drugiej strony, nawet na jasności maksymalnej, smartfon nie powinien nas aż tak razić w oczy nocą.
Jak już wspominałem, ekran pokryty jest szybką Gorilla Glass trzeciej generacji, które fabrycznie nie jest chronione żadną folią. Plecy urządzenia również są wykonane z tego samego typu szkła i jednocześnie okropnie się palcują. Panel jest całkowicie płaski, jednak front wykonany jest w technologii 2.5D (posiada niewielkie zaoblenia na krawędziach).
Specyfikacja
Na pokładzie Z3 Play znajdziemy Snapdragona 636 (serduszko znane z takich “sław” jak Nokia 7.1, Blackberry Key2 LE czy też Xiaomi Mi Max 3). Są również 4 gigabajty RAM, 32 lub 64 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozbudowy o karty microSD oraz hybrydowy dual SIM (który może nie być dostępny w egzemplarzach przeznaczonych na niektóre rynki).
Technologia TurboPower pozwala na 15W ładowanie urządzenia po kablu. Zabrakło ładowania indukcyjnego, jednak sytuację ratuje… Moto Mod – plecki z możliwością indukcyjnego ładowania naszego smartfona. Niestety, producent poskąpił Z3 Play złącza 3,5mm jack. Mimo że dostajemy w zestawie prostą, kompatybilną przejściówkę USB-C na jacka to wielce żałuję, iż Lenovo poszło tą drogą.
Wyświetlacz: Super AMOLED, 1080x2160px, 6.00″, 402 ppi, Corning Gorilla Glass 3
Wymiary i waga: 156.50 x 76.50 x 6.70 mm, 156.00 g
Procesor: Qualcomm Snapdragon 636, osiem rdzeni Kryo 260 o taktowaniu do 1.80 GHz
Grafika: Adreno 509;
Konfiguracja pamięci: 4 GB RAM i 32/64 GB pamięci wbudowanej, czytnik kart microSD do 2TB;
Aparat główny: 12 Mpix, AF, f/1.7; 5 Mpix
Aparat przedni: 8 Mpix, f/2.0;
Bateria: Li-Ion 3000 mAh, Turbo Power
Łączność i czujniki: Single/DualSIM Standby, Bluetooth 5.0, dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, USB 2.0 Typu C, GPS, A-GPS, GLONASS, żyroskop, czujnik grawitacji, czytnik linii papilarnych, NFC;
System: Android 8.1 Oreo (po aktualizacji: Android 9.0 Pie)
Oprogramowanie
Trzeba wiedzieć, że Motorola wręcz kocha czystego Androida. Z3 Play domyślnie działa pod kontrolą systemu Android 8.1 Oreo z garścią dodatkowych funkcji od naszych przyjaciół z Lenovo. Działa on bardzo płynnie – dokładnie tak, jak działać powinien każdy smartfon ze średniej półki.
Wydajnościowo wypada bardzo dobrze. Wiem, że cyferkami w benchmarkach nie można się kierować, jednak ~112 tysięcy punktów w AnTuTu i 936 punktów w 3DMarku SlingShot Extreme mniej więcej pokazują z jakiego segmentu jest to smartfon. W praktyce wygląda to tak, że większość gier dostępnych w Google Play powinna działać bez żadnych spadków klatek. Jedynie w World of Warships Blitz musiałem zjechać znacznie z detalami do poziomu Medium, by utrzymać stałe 55-60 klatek.
Wracając do dodatkowych funkcji – zostały dodane na przykład gesty Moto pozwalające nam między innymi uruchomić latarkę poprzez dwukrotne potrząśnięcie telefonem, odblokować telefon poprzez podniesienie go i spojrzenie na ekran, czy też uruchomić aparat za pomocą gestu dwukrotnego “obrócenia” nadgarstkiem z telefonem w dłoni. Mamy też dodaną protezę Always on Display, która tutaj nazywa się Wyświetlacz Moto oraz Polecenia głosowe Moto, które jednak są jeszcze w fazie beta. Wszystko to dostępne jest w preinstalowanej aplikacji Moto. Swoją drogą Wyświetlacz Moto bardziej mnie irytuje, niż faktycznie pomaga, a więc go wyłączyłem.
Poza tymi modyfikacjami to zwykły, czysty Android. Po aktualizacji do Androida 9.0 Pie mamy możliwość włączenia obsługi gestami, nazywa się to Nawigacja jednym przyciskiem. W mojej opinii dobrze, że jest możliwość wyboru między standardowym paskiem nawigacyjnym z trzema przyciskami, a obsługą gestami. Dla mnie te gesty to jakaś tania proteza gestów z iOS i w życiu nie mógłbym się do nich przyzwyczaić. Z kolei innym osobom bardzo pasuje obsługa gestami i jak najbardziej szanuję ich wybór – jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje.
Aparat
Składa się z dwóch obiektywów – głównego o rozdzielczości 12 megapikseli i jasności stałej 1.7, potrafiącego nagrywać wideo w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 klatkach na sekundę oraz pięciomegapikselowego obiektywu służącego do zbierania informacji o głębi. Zestaw ten uzupełniają dwie diody LED – jedna świecąca światłem ciepłym, druga z kolei świeci światłem zimnym. Zdjęcia wykonane tylnym aparatem są stosunkowo dobre jak na półkę cenową urządzenia – w dobrym świetle aparat sobie radzi bardzo dobrze, jednak nocne zdjęcia to festiwal szumów, który rani moje oczy.
Wszystkie fotografie zamieszczone poniżej (oraz wiele innych) możesz zobaczyć w oryginalnych rozdzielczościach klikając tutaj.
Aplikacja aparatu jest prosta i intuicyjna, nikt nie powinien mieć problemu z jej obsługą. Trzeba wspomnieć o tym, iż zespół aparatów znacząco odstaje od pleców urządzenia, a jest to związane z faktem, iż za jego pomocą pozycjonowane są moduły, dzięki czemu nie uciekają nam na boki
Przedni aparat to szerokokątny, ośmiomegapikselowy sensor ze światłem 2.0, nagrywający filmy w maksymalnej rozdzielczości FullHD (ale tylko w 30 klatkach na sekundę).
Dźwięk
Jest bardzo dobrze jak na średniaka. Motka ma wbudowany jeden głośnik, umiejscowiony u góry i skierowany do użytkownika, zaś sam dźwięk wydobywający się z niego jest wyraźny i czysty. Głośność oceniam bardzo pozytywnie.
Co do słuchawek – jacka niestety zabrakło, szkoda. Ale Lenovo i tak dorzuca słuchawki z jackiem! Fakt, jest przejściówka na mini jacka, jednak w mojej opinii jest to naprawdę bardzo biedna i słaba przejściówka, która przy byle pociągnięciu może się zepsuć. Moim zdaniem lepszym wyjściem byłoby dodanie słuchawek na USB-C lub przejściówki z kabelkiem grubszym, niż dwa ludzkie włosy. Serio, używając jej ciągle mam wrażenie, że się urwie albo złamie.
Na plus trzeba zaliczyć fakt, iż dostajemy w zestawie gumkę, która spina przejściówkę ze słuchawkami co zapobiega zgubieniu tegoż akcesorium. Same słuchawki to dokanałówki, ale są bardzo plastikowe i sprawiają wrażenie takiej taniej tandety z byle chińskiego marketu. Na szczęście grają lepiej, niż wyglądają. Główną ich wadą jest taśmowy przewód, który rzeczywiście zapobiega w jakimś stopniu plątaniu się słuchawek, ale jest też strasznie łamliwy, przez co nie wróżę im długiej przyszłości.
Moduły Moto Mods
W tej recenzji nie może zabraknąć paru słów na temat samych modułów. W zestawie, w zależności od dystrybucji dostajemy jeden lub trzy moduły. W wolnej sprzedaży otrzymujemy w gratisie Moto Powerpack. W Play zaś do tego można było otrzymać gamepad oraz głośnik JBL SoundBoost 2. Natomiast w Plusie na dzień dzisiejszy przy składaniu zamówienia poprzez infolinię lub e-sklep można otrzymać także JBL SoundBoost 2, jednak zamiast pada otrzymujemy MotoMod Incipio Vehicle Dock. Jest to uchwyt samochodowy z możliwością stałego podpięcia do niego zasilania oraz dopięcia się nim do samochodowego systemu audio poprzez kabel jack-jack.
Na pierwszy ogień niech poleci najbardziej podstawowy mod, czyli powerpack. Jest to dodatkowa bateria o pojemności 2200 mAh, pozwalająca jednorazowo naładować urządzenie od jednego procenta do około 60 procent (osobiście to sprawdziłem, nie ma tego nigdzie napisanego). Można ustawić sobie, by utrzymywał poziom naładowania telefonu przy około 80%, lub trzymał ciągle 100%.
Mod wykonany jest bardzo dobrze i idealnie przylega do pleców smartfona. Zewnętrzna strona prezentuje wytłoczone logo, a sama powierzchnia jest perforowana i lekko gumowana. Od wewnątrz znajdziemy “tabliczkę” znamionową, złącze MotoMod oraz wskaźnik poziomu naładowania wyzwalany za pomocą przycisku umieszczonego nieco niżej. Na pewno nadaje się on do noszenia ze smartfonem na stałe, wyraźnie poprawia on ergonomię korzystania z niego. Do wad zaliczyć należy bardzo powolne ładowanie. Urządzenie od procenta będzie się ładować, jednak proces ten będzie przebiegać wolno, ponieważ oddaje on energię do smartfona z natężeniem zaledwie jednego ampera. To samo tyczy się ładowania.
Drugi moduł, o którym chciałbym wspomnieć to JBL SoundBoost 2. Jest to doczepiany głośnik “stereo” do smartfonów z serii Moto Z. Stereo ująłem w cudzysłowie, ponieważ nie jest to stereo z prawdziwego zdarzenia, a jedynie zdublowany głośnik mono. Żadnego efektu stereo z nim nie uświadczymy. Posiada on wbudowany akumulator o pojemności 1000 miliamperogodzin oraz wbudowane złącze USB typu C do ładowania go, gdy nie jest doczepiony do telefonu.
W przeciwieństwie do powerpacka, akumulator w SoundBoost 2 nie pozwala ładować telefonu, służy on jedynie do zasilenia wzmacniacza wbudowanego w moduł. Jest też przycisk oraz jedna dioda informująca o stanie naładowania akumulatora. On sam ładuje się dość szybko, zarówno będąc podpiętym do smartfona, jak i poprzez wbudowane w moduł złącze USB typu C. Jednak i równie szybko się rozładowuje. Dwie godziny na pełnej głośności to jest absolutny max, jaki udało mi się wycisnąć z tego głośnika. Po wyczerpaniu wbudowanego akumulatora, moduł od JBL jest w stanie grać dalej, jednak będzie pobierał on energię z baterii telefonu.
Na plus zaliczam “nóżkę”, podpórkę – jak zwał, tak zwał – dzięki której można oprzeć telefon na lewym boku i przykładowo oglądać film.
Muszę tu wspomnieć, że na początku miałem problemy techniczne z SoundBoostem. Po podłączeniu jego głośność była porównywalna do tego, co oferował głośnik wbudowany w Z3 Play. W dodatku jeden z dwóch głośników w ogóle nie grał. Na szczęście wystarczyło w Menedżerze Moto Mods zrestartować moduł, by wrócił on do pełnej sprawności.
Sam moduł jest wykonany bardzo dobrze, jednak nie wiem czemu, ale w moim egzemplarzu po przyczepieniu go między telefonem a głośnikiem w pewnym momencie jest szpara, która spokojnie pozwala na włożenie kartki papieru z bloku rysunkowego. Do tego mod gibie się w górnej części o jakieś 0,5mm na boki. Niby nic, jednak trochę irytuje. Obawiam się tego, że będzie mógł powodować powstawanie rys na szkle. Na minus oceniam siateczkę chroniącą głośniki, dokładnie taką jak znajdziemy chociażby w JBL Charge 3 – zbiera ona różne pyłki i nie wygląda to estetycznie.
Sama jakość dźwięku i głośność wypada bardzo dobrze. Jest typowa przypadłość JBLi, czyli zbyt dużo basu, jednak można sobie to zniwelować za pomocą aplikacji “My JBL SoundBoost 2”, która pozwala na korzystanie z sześciu predefiniowanych ustawień equalizera oraz włączenie dźwięku przestrzennego. Tutaj kolejny minus, ponieważ apka nie uruchamia się po przyczepieniu głośnika do telefonu, co według mnie powinno się stać. Niestety, nie mam porównania do głośników Bluetooth. Chciałem porównać go do JBL Go czy JBL Flip, jednak żadnego z nich nie udało mi się wypożyczyć na parę godzin.
Podsumowanie
Motorola Moto Z3 Play to bardzo dobry smartfon, jednak jest on zdecydowanie źle wyceniony. Nie oszukujmy się – 1499 złotych (według porównywarek cenowych) za telefon ze średniej półki to nie jest oferta życia. Warto natomiast obejrzeć się za nim, jeśli jest w promocji. Niedawno był on dostępny u pewnego fioletowego operatora za 999 złotych bez żadnego abonamentu, do tego z trzema Moto Modami w zestawie: JBL SoundBoost 2, Moto Powerpack oraz Gamepadem.
W tej cenie i z takim zestawem jest to naprawdę świetna propozycja dla osób, które nie wymagają absolutnie flagowej wydajności, a do tego są gadżeciarzami oraz lubią mieć możliwość personalizacji swojego smartfona.
Same moduły w większości przypadków też tanie nie są – SoundBoost 2 (wg ceneo.pl) kosztuje około 450 złotych. Jest to bardzo dużo w porównaniu do tego, co on oferuje. Na szczęście bardzo często idzie dostać ten moduł o wiele taniej za sprawą różnych promocji, czy to na aukcjach czy w sieciówkach. Są też takie moduły, które kosztują po tysiąc złotych i wszystko zależy od tego, czy Cię na nie stać oraz czy ich potrzebujesz. W moim przypadku brakuje tylko modułu z fizyczną klawiaturą QWERTY, bym był w pełni szczęśliwy.
Recenzja Motoroli Moto Z2 Play
Recenzja Motoroli Nexus 6
Przykładowe nagranie z modułu Moto 360 Camera
Reklama