12 sierpnia 2020 O powrocie Microsoftu do smartfonów i prototypie modelu Surface Duo wspominałem już w zeszłym roku. Dzisiaj odbyła się oficjalna premiera tego nietypowego urządzenia. Z pewnością nie jest to smartfon dla mas. Nietypowy wygląd, okraszony sporymi ramkami i specyfikacja rodem z zeszłorocznych flagowców (Snapdragon 855, 6 GB RAM) nie zachęcą fanów benchmarków czy topowych flagowców. Fotografie tym smartfonem również nie będą zachwycać, jeden obiektyw z matrycą o rozdzielczości 11 Mpx nie brzmią "topowo". Ale nie do tego został stworzony ten cudak. Przede wszystkim jest to narzędzie do pracy. W zależności od potrzeby możemy mieć 5,6" kompaktowego smartfona, jak i 8.1" tablet. W porównaniu do Galaxy Foldów od Samsunga, Microsoft postawił na "tradycyjne" dwa wyświetlacze (niczym LG w swoich etui). Może i nie będzie fajnego bajeru pod postacią elastycznego wyświetlacza, ale właściciel nie będzie również miał poczucia, że trzyma w ręku delikatny prototyp. Dzięki funkcji "Windows Virtual Desktop" użytkownik będzie mógł pracować w systemie Windows 10 w chmurze. I tu ważne - sam smartfon pracuje pod kontrolą systemu... Android. To już nie są czasy Ballmera, gdy konkurencja była wrogiem. Microsoft nie boi się współpracy i stosowania obcych rozwiązań. Nie zabrakło również współpracy z rysikiem znanym z tabletów Surface, choć nie ma go w zestawie. Uważam że przy cenie 1400$ (w USA) takie posunięcie jest trochę... cebulowe. "Surface Phone" (dawni fani mobilnego Windowsa pewnie kojarzą to określenie) trafi do sprzedaży we wrześniu. Czy odniesie sukces? Jestem sceptyczny, ale całkiem możliwe, że Microsoft wie co robi i biznes skusi się na takiego składaka.
6 sierpnia 2020 Firma Canalys opublikowała raport dotyczący sprzedaży smartfonów w Polsce w II kwartale 2020 roku. Spokojnie można powiedzieć, że Polska Xiaomi stoi. Tak samo jak Samsung odpowiada za 27% sprzedanych u nas urządzeń, przy czym Chińczycy notują wzrost, a Koreańczycy spadek. Nie jest on jednak tak duży, jak u Huawei. Spory wzrost notuje Apple, będący u nas czwartym najpopularniejszym producentem. Z pewnością niektórych zaskoczy pozycja Lenovo, które przecież nie oferuje już u nas smartfonów pod swoją marką. Już tłumaczę - Lenovo jest właścicielem Motoroli. Jak wyglądamy na tle Europy? Na całym kontynencie prym wiedzie Samsung (30%), następne jest Apple (21%), Xiaomi i Huawei (17%) i na końcu pewne zaskoczenie - Nokia/HMD (2%).
5 sierpnia 2020 Patrzę na premierę nowej serii Note od Samsunga i szczerze mówiąc - zawiodłem się. Definitywnie widać, że Samsung spoczął na laurach i odcina kupony od popularności. Zacznijmy od podstawowego Galaxy Note20. Samsung odpowiedzialny za ponad 90% paneli OLED trafiających na rynek, wrzuca do jednego ze swoich sztandarowych modeli 6.7" panel o rozdzielczości FullHD+. Czułe oko bez problemu wychwyci na nim subpiksele, biorąc pod uwagę, iż jest to matryca PenTile (i mimo wysokiego zagęszczenia, subpikseli będzie tu mniej niż na panelu LCD o tej samej rozdzielczości). Częstotliwość odświeżania panelu to "tylko" 60 Hz - dla porównania, pozycjonowana ciupkę niżej seria Galaxy S20 oferuje 120 Hz w całej gamie. Idziemy dalej - plastikowa klapka niczym w Galaxy A50 (nawet jest to materiał o tej samej marketingowej nazwie). Dobrze że przynajmniej zachowano metalową ramkę i wodoszczelność. Nie ma slotu na kartę microSD, a czas reakcji stylusa wydłużono do 26 ms (9 ms w wersji Ultra). Układ obliczeniowy to nadal autorski Exynos 990 z serii S20, przy którym użytkownicy narzekają na nadmierną prądożerność i wysokie temperatury pracy. Niektóre rynki dostały Snapdragona 865+. No to może przynajmniej cena będzie akceptowalna? Oczywiście nie - za najbiedniejszy wariant Note20 przyjdzie nam zapłacić 4349 zł. Nie wspomniałem, ze w najtańszej wersji nie ma wsparcia dla sieci 5G. Można powiedzieć, że honor w tej sytuacji ratuje wersja Ultra. Postawiono w niej na nową generację szkła Gorllia Glass (czyli 7) i panel AMOLED o częstotliwości odświeżania 120 Hz przy rozdzielczości FullHD+. Po zwiększeniu rozdzielczości do QHD, Samsung zaoferuje nam 60 Hz. Samo odświeżanie ma być zmieniane w sposób dynamiczny, w zależności od tego, jak używamy smartfona. Ultra otrzymała również 12 GB pamięci RAM (LPDDR5) i 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1 (tym razem z możliwością rozbudowy). Aparat mocno wystaje i dodano do niego laserowy autofokus. Przynajmniej matryca 108 Mpx nie będzie odstawać od konkurencji, choć nagrywanie w 8K jest lekko naciągane - już przy serii S20 użyto interpolacji. Rysik przeniesiono na lewą stronę , przyciski z kolei na prawą. Wprowadzono obsługę kart eSIM, wsparcie dla Xbox Game Pass, a DEX (w końcu) działa bezprzewodowo (niczym w Lumii 950 z 2015 roku). Akumulator to 4500 mAh, co nie jest już topowym wynikiem w stosunku do konkurencji. Zwłaszcza ze względu na zastosowany SOC. Ładowaniem z mocą 25 W również Samsung nie bryluje - tyle potrafią już oferować średniaki. Widać że Samsung robi wszystko, by przekonać nas do dopłacania do wersji Ultra. Tylko czy ktoś odważy się zapłacić za nią 6000zł? No dobrze, przesadziłem. 5949 zł w najtańszym wariancie. Możliwe iż ten tekst wyszedł mi zanadto uszczypliwie. Obserwuję jednak od dawna poczynania Samsunga i po prostu boli mnie to, w jaki sposób firma obniża swoje standardy przy jednoczesnym podwyższaniu cen. Po rewelacyjnym Note9 (którego sam posiadam) delikatnie obniżono poprzeczkę pod postacią serii Note10, po czym poleciano na całość przy aktualnym Note20. Najgorsze jest to, że w tej chwili podobnie wygląda cały rynek smartfonów. Ceny rosną, jakość spada. Niemal każdy tegoroczny flagowiec to pokaz kompromisów za wysoką cenę. Doszło nawet do takiego absurdu, że smartfony Apple (uchodzące powszechnie za drogie) są aktualnie tańsze od propozycji androidowych konkurentów. Dobrze że przynajmniej Samsung wziął przykład z Cupertino i zadeklarował 3-letnie wsparcie swoich flagowców pod względem aktualizacji. (Choć jest mały kruczek - na premierze zamiast frazy "3 lata" użyto "DO 3 lat"). Może to jeszcze nie jest 5 lat z iPhone'a 6S, ale przynajmniej po roku czy dwóch od kupna nowego telefonu producent mi nie powie "kup nowy model". Choć z drugiej strony, czy 3 lata wsparcia przy cenach aktualnych smartfonów nie powinny być czasem czymś... normalnym?
Reklama
4 sierpnia 2020 Popularny i sprawdzony leakster Evan Blass (@evleaks) opublikował na swoim Twitterze oficjalne grafiki prasowe Samsunga Galaxy Z Fold 2 na dzień przed premierą.
Słysząc o wizjonerze świata IT, często w pierwszej kolejności myślimy o Stevie Jobsie. Kilka dni temu (a konkretnie 26 lipca) w wieku 91 zmarł wizjoner, o którym mówiło się dużo mniej. A niesłusznie, ponieważ William English dał podwaliny technologiom, z których dzisiaj korzystamy w codziennym życiu. Pan English często jest przytaczany jako twórca działającego prototypu myszki komputerowej, zbudowanej na bazie rysunku Douglasa Engelberta. Ale to nie wszystko. W 1968 roku (wraz z Engelbertem) był współautorem Mother od All Demos, czyli pracy z koncepcjami rozwoju komputerów. Jest tam mowa m.in. o interfejsie graficznym (w tym o okienkach), hiperlinkach, redagowaniu pisma online czy wideorozmowach. Skoro już rzuciłem ciekawostką, to dodam że projekt pierwszej myszki Panów Englisha i Engelberta finansowała... NASA.
Producenci smartfonów odchodzą od programu Android One. Po tym jak Motorola postawiła na własną nakładkę MyUX, program firmy Google opuściło również Xiaomi. Oznacza to, że nie będzie modelu Mi A4. Nie jest to może taka zła wiadomość patrząc na to, że Xiaomi podchodziło do smartfonów z czystym Androidem po macoszemu. Same modele nie zawsze okazywały się udane, a aktualizacje nie były takie szybkie jak zapowiadano. Ba - jeśli już były, to okazywały się problematyczne - szczególnie przy ostatnim Mi A3. Wychodzi więc na to, że spośród większych producentów smartfonów z Android One, na placu boju zostaje tylko Nokia/HMD.
3 sierpnia 2020 Model na którego czekało wielu fanów smartfonów - Pixel 4a od Google, czyli smartfon fotograficzny z czystym Androidem "dla każdego". Z pewnością niektórym spodoba się wyświetlacz OLED o przekątnej 5.81" - przy małych ramkach telefonu, nowy smartfon nie będzie tak olbrzymi, jak sporo tegorocznych propozycji od konkurencyjnych producentów. Za moc odpowiada układ Snapdragon 730G, współpracujący z 6 GB pamięci RAM. Na dane użytkownika przeznaczono 128 GB, ale nie uświadczymy gniazda na karty microSD. Główny aparat jest tylko jeden - Google uparcie trzyma się matrycy IMX363 od Sony (12.2 Mpx, f/1.7, 1/2.55", OIS). Jak to bywa w Pixelach, zastosowana bateria prezentuje się skromnie. 3140 mAh naładujemy z mocą 18 W. Zachowało się gniazdo jack, co powoli staje się rzadkością. Nowy model wyceniono na 349$. Google poszło w ślady Henry'ego Forda i może Wam zaoferować każdy kolor telefonu, pod warunkiem, że będzie to czarny.
Reklama
30 lipca 2020 Ostatnimi czasy Huawei ma trochę pod górkę, zwłaszcza w kontaktach z USA. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, żeby w drugim kwartale tego roku, chiński producent dostarczył na rynek 55.8 milionów telefonów. Tym samym prześcignął dotychczasowego lidera rynku - Samsunga, który dostarczył 53.7 mln. Jak widać na wykresie firmy Canalys, nie są to może najlepsze wyniki w historii obydwóch producentów. Jednak w kontekście ostatnich kryzysów, to Chińczycy poradzili sobie lepiej, stając się liderem rynku smartfonów.
29 lipca 2020 Rynek "smartfonów gamingowych" musi być dochodowy, ponieważ wczoraj pokazano już trzeciego flagowca "dla graczy" w ciągu ostatniego tygodnia. Propozycja od submarki ZTE na pewno rzuca się w oczy kolorystyką, ale posiada również kilka ciekawostek pod obudową. Nubię Red Magic 5S wyposażono w system chłodzenia wentylatorem, a do tego zastosowano rurkę powietrzną i (tu cytat) "ultraprzewodzące materiały" odprowadzające ciepło. Gdyby jakimś przypadkiem gry mobilne były zbyt wymagające dla flagowego smartfonu, można zastosować dodatkową przystawkę chłodzącą, zasilaną poprzez piny umieszczone po boku obudowy. Pod względem podzespołów, czerwona magia* jest delikatnie w tyle za ostatnimi propozycjami ASUS-a i Lenovo. Zastosowano Snapdragona 865 "bez plusa", łącząc go z 8, 12 lub 16 GB RAM-u (LPDDR5) i 128 bądź 256 GB szybkiej pamięci wewnętrznej UFS 3.1. Wyświetlacz to 6.65" AMOLED FullHD+ o częstotliwości odświeżania 144 Hz. Całość zasila akumulatorek o pojemności 4500 mAh. Do zestawu jest dołączona ładowarka 18 W, choć w niektórych krajach pojawi się zasilacz o mocy 45 W. Najtańszy wariant 8/128GB wyceniono na 534 USD, wersja z 16 GB RAM kosztuje 715$. *Dobra nazwa, jak na urządzenie z komunistycznego kraju.
28 lipca 2020 Wczoraj Qualcomm zaprezentował nowy standard szybkiego ładowania - QuickCharge 5. Ma on pozwolić na naładowanie akumulatorka o pojemności 4500 mAh do połowy w... 5 minut. Oczywiście standard będzie obejmował zabezpieczenia, które m.in. uchronią telefon przed przegrzaniem się. Dodatkowo przez pierwsze 800 cykli ładowania, pojemność baterii nie ma być mniejsza niż 80% pierwotnej wartości. Jeszcze w tym roku trafią do sprzedaży pierwsze telefony używające nowego standardu. Notka prasowa od Qualcomma (dorzucam link w komentarzu) podpowiada, że QuickCharge 5 może mieć swój debiut w urządzeniach Xiaomi.
Reklama