[Recenzja] FiiO BTR3

16 września 2016 – Apple pokazuje światu iPhone 7. To pierwszy popularny telefon, który porzucił złącze mini jack na rzecz słuchawek bezprzewodowych. Oczywiście, wcześniej była Moto Z od Lenovo i Le2 od LeEco – te jednak zostały szybko zapomniane. Od tego czasu coraz więcej producentów również rezygnuje z okragłego złącza, na rzecz zarobku na przeciętnych zestawach słuchawkowych Bluetooth czy zwiększenia miejsca na podzespoły w telefonie.

Aktualnie nikt się nie łudzi, że złącze 3.5mm wróci do łask i większość konsumentów myśli, że mają trzy wyjścia. Zazwyczaj klient musi ograniczyć swój wybór smartfonów z tym złączem do niewielu modeli (mowa o urządzeniach z segmentu premium, w średniej i niskiej półce złącze słuchawkowe wciąż jest częstym widokiem). Może też używać niewygodnych i łatwych do zgubienia adapterów lub wziąć pod uwagę zakup słuchawek Bluetooth.

Oczywiście najbardziej sensowną opcją jest zakup dedykowanych słuchawek. Wiąże się to z kompromisem dotyczącym zdecydowanie najważniejszej cechy jaką jest brzmienie. W przeciwieństwie do popularnego przekonania, winnym nie jest sam protokół Bluetooth, a raczej fakt, że większość słuchawek bezprzewodowych jest zaprojektowana przez firmy, które nie mają o audio pojęcia.

Są również słuchawki zaprojektowane przez firmy związane stricte z dźwiękiem, ale i w tym przypadku możemy trafić na buble, które brzmią jeszcze gorzej niż pary zaprojektowane przez “amatorów”. Tutaj do głowy mi przychodzą modele Sennheiser Momentum TWS czy HiFiMAN TWS600, więc ostatecznie wybranie porządnych słuchawek Bluetooth jest niczym znalezienie dezaktywowanej miny na polu minowym.

Znalezienie słuchawek które obsługują wszystkie potrzebne kodeki Bluetooth (sbc, AptX HD i LDAC), pozwalają na obsługę wielu urządzeń na raz czy brzmią dobrze zarówno przy użyciu złącza mini-jack jak i USB jest praktycznie niemożliwe. Jedyna para słuchawek, która spełnia te wszystkie wymagania to Audeze Mobius kosztująca 1700 – 2000 złotych – jeśli nie podoba nam się ich brzmienie, to za bardzo nie mamy wyboru.

Jest jednak jeszcze jedno rozwiązanie o którym wiele osób wydaje się nigdy nie słyszało – integry słuchawkowe Bluetooth, które pozwalają na cieszenie się bezprzewodowym światem z każdymi słuchawkami przewodowymi. Jednym z takich urządzeń jest omawiany w tej recenzji FiiO BTR3, który w teorii spełnia wszystkie wcześniej wspomniane wymagania. Należy zadać sobie jedno pytanie: czy produkt FiiO to nie jest klasyczny przypadek mówiący: jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego? Odpowiedź na to pytanie jest celem tej recenzji.

Dane techniczne:

Wymiary: 58x25x10.4mm (bez klipsa) Waga: 25g Czas ładowania: 1.5 godziny Czas pracy na baterii: około 11 godzin Wspierane kodeki: SBC, aptX, aptX Low Latency, aptX HD, LDAC i LHDC Wyjście: Niezbalansowany jack 3,5mm Układ Bluetooth: CSR8675 Przetwornik C/A i wzmacniacz: AK4376A Dodatkowo: wbudowany mikrofon, wsparcie NFC

Procedura testowa

Do połączenia USB wykorzystałem mój komputer pracujący pod systemem operacyjnym kubuntu 19.10. W trybie bezprzewodowym urządzenie pracowało u mnie z Samsungiem Galaxy Note 9, HTC U11 i Xiaomi Mi 9T. Wszystkie testy w trybie Bluetooth były wykonywane przy użyciu kodeku LDAC i przepływności 990kbps. Do testów starałem się wybrać jak najszerszą gamę utworów z mojej biblioteki, które na komputerze były w jakości bezstratnej, podczas gdy na telefonach są skonwertowane do kodeka Opus o przepływności około 320kbps.

Urządzenie zostało przeze mnie przetestowane z następującymi słuchawkami:
Beyerdynamic DT770
Sennheiser HD600
AKG K712
Snab Euphony AF100
Audio-Technica ATH-M40x wraz z padami od Brainwavz HM5
Superlux HD668B wraz z padami od Beyerdynamic DT770
HiFiMAN HE-300
Takstar HF580
HyperX Cloud Core
AKG K361
Creative Aurvana Live

Wszystkie wnioski wysunięte w tej recenzji oparte są o porównania z następującymi urządzeniami:
Aune X1s Pro
Samsung Galaxy Note 9
Apple USB-C to 3.5mm adapter
Fiio E10k Olympus 2
Audioquest DragonFly Black
Sony WH1000XM2

Zanim przejdziesz dalej, możesz również obejrzeć moje pierwsze wrażenia:


Design

Moim zdaniem, urządzenie niezaprzeczalnie robi wrażenie. Połączenie czarnego, matowego korpusu z połyskliwym frontem nie pozwala na jakiekolwiek przyczepienie się z mojej strony do wyglądu. Jest on stonowany i zachowuje klasę.

Samo spasowanie elementów również jest na najwyższym poziomie. Przejście pomiędzy korpusem i szkłem zdaje test paznokcia niczym najlepiej wykonane smartfony, a przyciski reagują na wciśnięcie pewnym i głębokim klikiem.

Jednak gdy spojrzymy głębiej, budowa BTR3 jest bardzo prosta. Metalowy, zaokrąglony korpus ze szkłem na froncie, pod którym umiejscowiono diodę podświetlająca z logotypem FiiO. Na spodzie znajdują się porty USB-C oraz mini jack, a po boku cztery przyciski. Z tyłu mamy klips, w którym jest otwór na smycz dołączoną do zestawu. Tylko tyle i aż tyle.

Jest jednak parę rzeczy które mi się nie podobają. Po pierwsze: umieszczenie obu portów na spodzie urządzenia – osobiście bardziej podobałoby mi się, gdyby port USB-C pozostał na swoim miejscu, a mini jack powędrował na górę. Wtedy można by wpiąć urządzenie wzdłuż naszych kabli, a nie w poprzek, co utrudnia układanie przewodów na biurku.

Po drugie: nie podobają mi się materiały z jakich urządzenie zostało wykonane. Oczywiście wygląda ono pięknie i daje uczucie wykonania premium, ale używanie szkła w urządzeniu które prędzej niż później może upaść jest co najmniej wątpliwym pomysłem. Z drugiej strony, w pełni metalowa obudowa bezpośrednio wpływa negatywnie na jakość połączenia.

Używanie FiiO BTR3 na co dzień

W przypadku HTC U11 i Xiaomi Mi 9T, połączenie z użyciem kodeku LDAC o 32-bitowej głębokości było stabilne do odległości +/- 5 metrów i porównywalne ze słuchawkami Sony WH1000XM2. Należy jednak pamiętać, że LDAC o przepływności 990 kbps i głębokości 32-bitów jest bardzo wymagający i wyniki osiągnięte przeze mnie można zauważalnie polepszyć wykorzystując kodek AptX HD, jednakże obędzie się to kosztem jakości dźwięku.

Obsługa urządzenia jest banalnie prosta – 4 przyciski z boku odpowiadają za sterowanie głośnością, parowanie i włączanie BTR3. Przy użyciu przycisków głośności możemy zmieniać utwory, a pojedyncze naciśnięcie przycisku parowania służy jako pauza. Podwójne kliknięcie uruchamia asystenta, a przytrzymanie włącza tryb parowania. Dodanie NFC jest bardzo wygodne i nic dziwnego, że dla wielu jest to niezbędna funkcja – wystarczy tak naprawdę zbliżyć oba urządzenia do siebie, by od razu się sparowały.

BTR3 posiada wbudowany mikrofon, dzięki czemu nie trzeba wyciągać telefonu, gdy ktoś do nas dzwoni. Niby nie jest to nic wielkiego ale zauważmy, że niektóre słuchawki Bluetooth czy konkurencyjne integry nie mają mikrofonu lub wykorzystują go do aktywnej redukcji szumów (przez co nie nadaje się do rozmów przez telefon). Jest to coś, na co warto zwrócić uwagę.

Czas pracy urządzenia

Jest on na tyle dobry, że w ciągu dwóch tygodni ani razu nie udało mi się rozładować wzmacniacza. Głównie ze względu na to, że jak wracałem do domu to podłączałem BTR3 do komputera i wykorzystywałem go jako integrę USB (wtedy się jednocześnie ładował). Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że adapter spokojnie wytrzymał około 2 dni na zasilaniu z wbudowanego akumulatorka i używania go około 3-4 godzin dziennie.

Jednakże skontaktowałem się ze znajomym, który posiada BTR3 i przy jego korzystaniu (słuchawki ATH-M40x/RHA MA750, kodek AptX HD) wyniki jakie osiągał to godne podziwu 8-9 godzin ciągłego odtwarzania.

Warto wspomnieć o tym, że gdy wykorzystujemy Bluetooth i jednocześnie ładujemy urządzenie, poziom szumów jest wyższy.

Po podłączeniu pod mój komputer urządzenie czasem nie grało. Jest to spowodowane przez PulseAudio, które zwiększało częstotliwość próbkowania powyżej 48kHz. Problem można rozwiązać tworząc konfigurację PulseAudio, w której umieścimy następujące dwie linijki:

default-sample-rate = 48000
avoid-resampling = true

Problem nie występował na Windowsie i można go podsumować następująco:

Dedykowana aplikacja to katastrofa

FiiO chwali się na swojej stronie internetowej, że pobierając aplikację FiiO Music będziemy mieli dostęp do kodeku “HWA”, 10-zakresowego equalizera i 4 różnych rodzajów filtra dolnoprzepustowego. Pomijając już kompletną brzydotę, nieintuicyjność i brak wsparcia dla Opusa mam parę zastrzeżeń co do tej aplikacji.

1) Nie ma takiego kodeku jak HWA.
HWA to skrót od Hi-Res Wireless Audio Union, która ustandaryzowała kodeki LHDC (Low latency and High Definition Audio Codec) i LLAC (Low Latency Audio Codec). Wraz z wyjściem Androida 10 oba kodeki są częścią AOSP, więc nie brał bym tego pod uwagę.

2) Jeśli chodzi o 10-zakresowy equalizer to…
Nie ma go. Gdy spróbujemy wejść w tę zakładkę to na ekranie wyskakuje powiadomienie, że ta funkcja ciągle jest opracowywana.

Chyba jedyną rzeczą, do której nie mogę się przyczepić, jest wybór pomiędzy rodzajami filtru dolnoprzepustowego. Same różnice pomiędzy filtrami można opisać następująco:
filtr 1 jest standardowym filtrem wykorzystywanym w praktycznie wszystkich przetwornikach C/A (jest on również filtrem którego wykorzystywałem najczęściej);
filtr 3 buduję naturalniejszą scenę kosztem detali w górnych częściach pasma i wyższego poziomu szumu;
filtry 2 i 4 to odpowiednio 1 i 3 ze zredukowanym pogłosem i gorszą dynamiką;

Warto dodać, że filtry te również działały z innymi urządzeniami i po podłączeniu BTR3 za pomocą USB.

Ogólnie rzecz biorąc, bardzo chciałbym pochwalić FiiO za to, że zamiast pisać kolejną oddzielną aplikację dedykowaną do obsługi tylko jednego urządzenia, starają się zrobić coś, co jest bardziej uniwersalne. Szkoda tylko, że wykonanie apki pozostawia tyle do życzenia. Jedną z niewielu jej zalet jest fakt, że nie trzeba jej instalować, aby w pełni korzystać z BTR3.

Jakość dźwięku (USB)

Pierwszą rzeczą jaka nam się rzuca w uszy jest coś, co aktualnie jest niekoniecznie żądane od źródeł, czyli muzykalność. Od jakiegoś czasu (w przypadku chińskich producentów) można zaobserwować trend, jakim jest maksymalne parcie na neutralność i analityczność. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: pomiary.

Osobiście twierdzę, że muzykalność źródła jest mocno związana ze zniekształceniami harmonicznymi drugiego stopnia, które oczywiście wpływają negatywnie na pomiary SINAD i THD. Zniekształcenia harmoniczne są bardzo często wykorzystywane w mixingu by podkoloryzować brzmienie – drugi stopień zniekształceń nadaje dźwiękowi puszystości i spokoju, podczas gdy trzeci stopień jest agresywny i drastycznie zmienia brzmienie podstawowe (krótką prezentację można zobaczyć w tym wideo).

Oczywiście, najlepiej gdyby tych zniekształceń w ogóle nie było. Jednak same w sobie zniekształcenia są generowane nie tylko przez każdy obwód elektroniczny, ale nawet instrumenty same w sobie i nie da się ich uniknąć. Co ważniejsze, FiiO wiedziało, że tworząc integrę Bluetooth nie osiągną neutralnego, analitycznego brzmienia, które będzie w stanie konkurować z integrami których jedyny interfejs to USB. Postanowili więc stworzyć źródło, które będzie brzmiało spokojnie i przyjemnie, zarazem starając się zachować jak najwyższą ilość detali, co poskutkuje uniwersalnością.

Dzięki temu BTR3 pozwala nie tylko na spokojne odsłuchy w których zanurzamy się w muzykę i bawimy w “łowienie detali”, ale również ”odsłuch w tle”, który nie będzie nas rozpraszał.

Jest to subiektywna ocena autora wpisu - przyp.red.]

Bas – jest kreowany w sposób ciepły. Mówiąc po ludzku, czuć że subbas jest lekko wycofany, a sama linia basowa jest lekko podkreślona. Przez to brzmi ona jakby ciągle chciała wybiec przed siebie, ale nie zalewa nam średnicy, która wiedzie prym jako gwiazda całego przedstawienia. Tak czy siak, bas w BTR3 jest moim zdaniem przyzwoity, biorąc pod uwagę ograniczenia rozmiarowe.

Średnica – jak już wspomniałem, to właśnie ona wiedzie prym w BTR3. Jest dokładnie tym, czego oczekiwalibyśmy od ciemnego źródła – przyjemna, spokojna. Idealna by się w nią zanurzyć – niczym czekolada, która po położeniu na język się rozpływa i uwalnia swój smak. Jednak na końcu pozostawia lekki, gorzkawy posmak – przejście z wysokiego basu na średnice potrafi czasem wymknąć się spod kontroli i zdominować prezentację. Należy jednak mieć na uwadze klasę i przeznaczenie produktu o którym mowa i w tym kontekście naprawdę nie ma do czego się przyczepić.

Góra – sopran BTR3 jest stonowany, spokojny, płynny, a może nawet i lekko przykryty. Jest po prostu nieofensywny i zachowuje się niczym wisienka na torcie, zamiast wypychać się nad wszystko krzycząc “HERE’S TREBLE/DETAIL”. Wszystko to się odbywa z odpowiednią jak na swoją klasę ilością detali i odpowiednim stopniem. Ostatecznie dostajemy dyskretne brzmienie, które zamiast kuć nas na siłę w uszy pod pretekstem detali, pozwala nam na wyluzowanie się i spokojne słuchanie muzyki.

Scena, pozycjonowanie, separacja i dynamika – jestem pod szczerym wrażeniem jeśli chodzi o scenę i separację osiąganą przez to małe “pudełeczko”. Z odpowiednimi słuchawkami spokojnie można odnaleźć się w muzyce i określić położenie instrumentów. Sama separacja jak na klasę i styl brzmienia “trójki” jest zdecydowanie nienaganna. Natomiast o dynamice nie mogę powiedzieć niczego specjalnego – po prostu jest i prezentuje się w takiej postaci, na jaką pozwalają słuchawki. BTR ani jej nie rujnuje, ani też nie podkreśla.

Brzmienie (Bluetooth)

Fiio BTR3 świetnie pokazuje, że to nie Bluetooth sam w sobie jest problemem, a raczej są nimi bezprzewodowe zestawy słuchawkowe, a także (co najwyżej) ich implementacja omawianego standardu. Zacznijmy jednak od początku.

Sam w sobie Bluetooth jest w stanie osiągnąć prędkości dużo wyższe, niż jest to wymagane przy transporcie nawet bezstratnej muzyki (oczywiście zakładając, że mówimy o PCM a nie DSD, które może posiadać bitrate na poziomie 400Mbps). Jednakże problem rozbija się o osiągnięcie tych prędkości w urządzeniach konsumenckich, a także korekcję błędów, która jest związana z opóźnieniem. Jak wiadomo, im więcej danych wysyłamy, tym więcej błędów napotkamy. Ponowne przesyłanie zaginionych pakietów zwiększa opóźnienie, a w skrajnych przypadkach (gdy czas oczekiwania na utracony pakiet przekroczy limit) po prostu kończy się krótkim przerwaniem sygnału.

Nie wchodząc w szczegóły, profil Bluetooth A2DP (Advanced Audio Distribution Profile) jest oparty o profil GAVDP (Generic Audio/Video Distribution Profile) i wykorzystuje protokół AVDTP (Audio/Video Distribution Transport Protocol), które na stałe określają sposób przesyłu danych. Jedyne co zwykły użytkownik może zmienić to kodek (czyli technologię kodującą i dekodującą dane, która pozwala nam na skompresowanie rozmiaru informacji jaką przesyłamy).

Profil A2DP wymusza wsparcie jedynie dla kodeku SBC, którego priorytetem jest prostość obliczeniowa zamiast jakości audio. Z tego też powodu ilość kodeków audio “wysokiej jakości” rośnie, więc postaram się skrótowo opisać cechy każdego z kodeków.

LDAC
Zdecydowanie najlepszy kodek Bluetooth, jeśli chodzi o jakość zakładając, że w ustawieniach deweloperskich ustawimy bitrate na poziomie 903 kbps. Oczywiście mógłbym się przyczepić o lekką utratę dynamiki, czy detali – ale prawda jest taka, że w otoczeniu w jakim będzie on wykorzystywany nie ma to praktycznie żadnego znaczenia. Wszystko jest to oczywiście okupione kosztem stabilności i opóźnienia – oglądanie filmów było praktycznie niemożliwe. Należy także zauważyć, że LDAC jest technicznie rzecz biorąc kodekiem adaptacyjnym – jak już wspomniałem możemy wybrać bitrate, jednakże jeśli chcemy kodek “średniej jakości” to AptX HD sprawdzi się lepiej niż LDAC 606 kbps, podczas gdy AAC jest lepszy jeśli chodzi o kodeki z niskim bitrate. W obu przypadkach chodzi o to, że dostajemy bardzo porównywalne brzmienie kosztem gorszej stabilności sygnału.

Qualcomm AptX HD
Powiedziałbym, że jako całość ten kodek lepiej sprawdza się od LDAC głównie ze względu na dużo lepszą jakość połączenia i mniejsze (aczkolwiek wciąż wyczuwalne i irytujące) opóźnienie. Oczywiście dostajemy troszeczkę gorsze brzmienie, jednak znów zaryzykowałbym stwierdzeniem, że w codziennym użytkowaniu tego nie zauważymy. Jest to coś, co zaobserwujemy podczas spokojnych odsłuchów w warunkach niewymagających lepszego połączenia niż to oferowane przez AptX HD (a najlepiej w takim przypadku i tak użyć kabla).

Qualcomm AptX
AptX stara się być złotym środkiem i… kompletnie mu to nie wychodzi. W kwestii brzmieniowej można od razu wyczuć ”obcięcie” góry i utratę rozdzielczości (czyli po prostu dźwięk jest bardziej rozmyty niczym gdybyśmy słuchali go zza ściany).

SBC
Nie brałbym SBC pod uwagę w praktycznie żadnej sytuacji. Kodek sprawdzi się jedynie w przypadku, gdy stabilność połączenia to jedyna rzecz, która ma dla nas znaczenie.

Synergia

Inni recenzenci wspominają o tym, że BTR3 jest źródłem mało uniwersalnym i bardzo dużo zależy od jego synergii ze słuchawkami, z jakimi je sparujemy. Z mojego doświadczenia jednak BTR3 jest źródłem bardzo uniwersalnym. Dopóki starczyło mu mocy, nie czułem nigdy jakoby rujnował on brzmienie słuchawek, z jakimi go sparowałem.

Jeśli chodzi o moc, to jest jej tylko trochę więcej niż w przypadku “flagowych” telefonów, czy adaptera USB-C na 3.5mm od Apple. Oznacza to, że dopóki będziemy chcieli używać BTR3 ze słuchawkami o niskich wymaganiach prądowych, to nie będziemy mieli najmniejszego problemu. Jednak już połączenie go z Beyerdynamicami DT770 80Ohm powodowało, że słuchanie starszej (czyli cichszej) muzyki na dworze było niekomfortowe.

Mając te obie rzeczy na uwadze powiedziałbym, że dopóki starczy mu mocy, to BTR3 nigdy nie “zabije” nam słuchawek poza wyjątkiem słuchawek skrajnie jasnych i skąpych na polu dynamiki w stylu Snab Euphony AF100, ponieważ takie połączenie będzie brzmiało po prostu martwo.

Porównania

W tym akapicie postaram się zapoznać Was z wnioskami, do jakich doszedłem podczas porównań FiiO BTR3 z innymi urządzeniami.

Audioquest DragonFly Black

„Ważka” jest od dłuższego czasu najczęściej polecanym przenośnym DACiem w tym przedziale cenowym – szczególnie odkąd jej cena spadła z 400 do 250 złotych. Nie mam zamiaru jednak ukrywać, że jest to moim zdaniem aktualnie produkt kompletnie bezcelowy. Tak samo jak BTR3, DragonFly Black jest źródłem ciemnym, jednakże gdzie FiiO stara się lekko ocieplić brzmienie tam AudioQuest je kompletnie zamula. Moim zdaniem Fiio BTR3 to dosłownie ten sam koncept, ale lepiej wykonany – zarówno jeśli chodzi o brzmienie, jak i zastosowanie (Fiio z racji posiadania Bluetooth i USB-C jest po prostu wygodniejszy w obsłudze).

FiiO E10K Olympus 2

Tak samo jak DragonFly jest już konstrukcją starszą, ale wciąż popularną. Jeśli chodzi o brzmienie, ponownie mamy do czynienia z dwoma ciemnymi źródłami i znów to konkurent BTR3 jest ciemniejszy. Nie jest to różnica aż tak drastyczna – E10K troszeczkę kondensuje brzmienie i je zmiękcza w porównaniu do BTR3, ale nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy po prostu nie byli w stanie rozróżnić jednego źródła od drugiego.

Różnice więc sprowadzają się do codziennego użytkowania i uniwersalności – tutaj znów nie ma zwycięzcy. Na korzyść BTR3 przemawia bezprzewodowość, ale E10K ma wyjście liniowe i co ważniejsze – dużo wyższą moc. Ta bez problemu pozwoli nam na napędzenie takich słuchawek jak Sennheiser HD600, czy wcześniej wspomniane Beyerdynamic DT770 80 Ohm. Należy przy tym wziąć pod uwagę, że samo napędzenie to nie wszystko i przynajmniej HD600 zagrają dużo lepiej ze źródła wyższej klasy.

Mając to wszystko na uwadze, Fiio E10K lepiej sprawdzi się jako stacjonarne źródło w zestawie komputerowym (słuchawki podłączamy do wyjścia frontowego, a wyjście liniowe wykorzystujemy do podłączenia głośników). BTR3 ma większy sens jako źródło przenośne, a także w moich oczach jest on bardziej uniwersalny, szczególnie jeśli mamy zamiar połączyć go ze wzmacniaczem w naszym stanowisku stacjonarnym.

FiiO BTR1 – niewielka różnica w cenie, wielkie zmiany

W moich oczach Fiio wraz z serią BTR strasznie przekombinowało segmentację produktów i porównanie BTR3 z BTR1 świetnie to pokazuje. Jeśli chodzi o korpus to BTR1 do mnie bardziej przemawia – jest bardziej industrialny i stawia praktykę nad formą. Pierwsza rzecz rzucająca się w oczy która została zauważalnie ulepszona w “trójce” to port USB-C zamiast Micro USB. Druga to klips, który w BTR1 był prawie bezużyteczny bo jego zaoblona forma powodowała, że bardzo łatwo po prostu ześlizgiwał się podczas gwałtowniejszych ruchów, co nie występuje na BTR3.

Jeśli chodzi o różnice w brzmieniu to są one spore. BTR3 gra po prostu zauważalnie lepiej pod praktycznie każdym względem. Jest to szczególnie odczuwalne w najniższych częstotliwościach, które w BTR1 są wręcz niesłuchalne. Nie ma czemu się dziwić – w końcu oba urządzenia wykorzystują ten sam układ wzmacniacza, ale BTR3 posiada lepszy odbiornik Bluetooth, który dodatkowo obsługuje bardziej zaawansowane kodeki (BTR1 jest ograniczony do SBC i AptX), a także pozwala na pracę w trybie DACa USB. BTR3 jest po prostu lepszy od BTR1 pod każdym możliwym względem i dopłata 100 zł do “trójki” jest zdecydowanie tego warta.

Warto zauważyć, że na rynek wyszedł również BTR1K, który posiada port USB-C i możliwość pracy jako DAC USB, ale jest on zaledwie niewiele tańszy od BTR3, a wciąż brzmi zauważalnie gorzej.

FiiO BTR5 – dwa razy więcej… za prawie dwa razy więcej

Gdy weźmiemy „piątkę” do ręki od razu zauważymy, że jest ona dużo większa od BTR3. Jest on praktycznie dwa razy cięższy, a także posiada dwa razy większą objętość. Czuć jednak, że jest to uzasadnione. BTR5 zamiast pojedynczego, niskopółkowego układu AKM AK4376A wykorzystuje dwa układy ESS Sabre ES9028P. Dodatkowo posiada on dedykowany układ cyfrowo analogowy Xmos Xuf208 pozwalający na dekodowanie nie tylko plików PCM o naprawdę wysokiej rozdzielczości (384kHz/32Bit), ale nawet plików DSD256!

Dodajmy do tego ekran OLED, prawie dwa razy większą baterię i wsparcie dla Bluetooth 5.0 – już w samej specyfikacji czuć, że BTR5 “rozmiecie” BTR3 i dokładnie tak jest w praktyce. Gdy mowa o mocy, to nawet w trybie niezbalansowanym BTR5 posiada jej dużo więcej i pozwala na napędzenie Sennheiserów HD600 bez większych problemów. Jeśli chodzi o brzmienie, to BTR5 jest o niebo lepszy – zamiast starać się ukryć wady na jakie skazany jest DAC Bluetooth poprzez lekkie ocieplenie brzmienia, BTR5 jest czysty, jasny i analityczny.

FiiO BTR3 + słuchawki po kablu, a zwykłe słuchawki Bluetooth

Jak już wspomniałem we wstępie, omawiamy produkt FiiO jest moim zdaniem świetną opcją dla osób, które szukają wysokiej jakości brzmienia bezprzewodowego, ponieważ praktycznie każda para słuchawek Bluetooth ma parę dużych i małych wad, które ją skreślają.

Jednak żeby nie być gołosłownym, na czas recenzji wyposażyłem się w słuchawki Sony WH1000XM2, a także kilka par słuchawek z przedziału 200 – 600zł. W każdym przypadku wolałem połączenie Fiio + dedykowane słuchawki. Oczywiście, Sony mają ANC i są ”prawdziwie bezprzewodowe” jednakże to jest jedyne co za nimi przemawia.

Tak samo jak WH1000XM2, większość słuchawek Bluetooth swoje brzmienie zawdzięcza tylko i wyłącznie przetwarzaniu sygnału co powoduje, że w trybie pasywnym (czyli gdy są wyłączone i napędzamy je przy użyciu przewodu jack 3.5 mm) brzmią one w najlepszym przypadku źle. W najgorszym przypadku są tak tragiczne, że nie da się ich słuchać. Ogranicza to bardzo ich uniwersalność. Co za tym idzie, wydatek tego (powiedzmy) 1000 zł na słuchawki przenośne Bluetooth z wyższej półki nie uchroni nas przed zakupem sprzętu do chociażby komputera (zakładając, że chcemy by on grał na przyzwoitym poziomie).

Dlatego w moich oczach wybór BTR3 wraz ze słuchawkami, które wpasują się w nasze gusta jest bardziej rozsądny – zyskujemy wyższą jakość dźwięku dopasowaną do naszych preferencji oraz bardzo wysoką swobodę jeśli chodzi o to, jak chcemy ich słuchać. Możemy skorzystać z Bluetooth, portu USB, a nawet możemy podpiąć nasze słuchawki bez BTR3 bez obaw o aż tak drastyczną utratę jakości dźwięku, z jaką mamy do czynienia w większości słuchawek Bluetooth). W dodatku to wszystko będzie kosztowało mniej.

Oczywiście pozostaje również kwestia aktywnej redukcji szumów (ANC) która jest spotykana w większości słuchawek Bluetooth. Jednakże, moim zdaniem, nie jest to aż tak ważne. Gdy mamy słuchawki z dostateczną pasywną izolacją od otoczenia i włączymy w nich muzykę, to po prostu jesteśmy w stanie zagłuszyć szumy nawet na przeciętnej głośności. Po drugie, jeśli zależy nam na izolacji od otoczenia, to słuchawki dokanałowe wciąż są pod tym względem królami.

Podsumowanie

Fiio BTR3 to zdecydowanie nie jest urządzenie idealne i jego problemem jest na swój sposób jego koncept. Pewnie wiele osób zarzuci mu to, że wciąż musimy posiadać przewód w naszych słuchawkach, a to niweluje jakiekolwiek zalety Bluetooth. Ja się jednak z tym nie zgodzę. W moich oczach najważniejszą zaletą Bluetooth jest brak kabla, który ciągle dynda podłączony do naszego telefonu i wynikająca z tego możliwość wolnego poruszania się po domu gdy telefon się ładuje. BTR3 nas właśnie “uwalnia od telefonu”, a kabel? Zawsze można go schować pod koszulkę.

Dodatkowo nie jestem w stanie opisać słowami, jak bardzo podoba mi się pomysł posiadania jednej pary słuchawek wraz z Fiio BTR3 której używamy zarówno w domu – przy komputerze jak i na zewnątrz – wraz z telefonem. Bez myśli, że w domu mamy o niebo lepszy zestaw, na którym aktualnie słuchana muzyka brzmi dużo lepiej. I to właśnie ta myśl powoduje u mnie pewność, że BTR3 to “coś więcej” niż zwykłe, tymczasowe obejście na problem, jakim jest bałagan na rynku słuchawek Bluetooth.

Jego ogromna ilość funkcji, relatywnie dobre brzmienie (które konkuruje nawet z DACami, które są od niego wiele razy mniej uniwersalne), a także relatywnie niewygórowana cena powodują, że jest to idealny sprzęt dla osoby, która wymaga od swoich słuchawek czegoś więcej niż po prostu wydawanie dźwięku. Bardzo trudno mi się z nim rozstać, chociaż wiem, że produktem przeznaczonym dla mnie jest FiiO BTR5.

Zalety: + Bardzo dobra jakość wykonania; + Przystępna cena; + Kompatybilność z praktycznie każdym kodekiem Bluetooth dostępnym na rynku; + Długi czas pracy na baterii; + Przyjemne, ciepłe i bardzo uniwersalne brzmienie które konkuruje z bardziej wyspecjalizowanymi urządzeniami, w tym samym przedziale cenowym; + Prosta, intuicyjna obsługa; + NFC; + Wbudowany mikrofon; Wady: - Tragiczna aplikacja (której na szczęście nie trzeba używać) - Design, który moim zdaniem bardziej stawia na formę niż praktykę

Inne wpisy na temat sprzętu audio:
[Recenzja] Mikrofon Snab Microtone HF-50

Fanpage, grupy na Facebooku czy choćby ta strona, to hobbystyczny i niezarobkowy projekt.
Jeśli podoba Ci się to co robimy i chcesz pomóc w rozwoju naszej pasji - wesprzyj TBiMZ.
Reklama