[Recenzja] Nokia 105 (2017) – najtańszy sensowny telefon

Zazwyczaj większość współczesnych recenzji opiera się o nowinki. Najnowsze produkty znanych producentów i szybkie smartfony przepełnione funkcjami, to chleb powszedni portali technologicznych. Zapominamy jednak, że jest dość spora grupa osób, która z różnych powodów nie chce zakupić sobie mobilnego komputera.

Powodów jest wiele. Część osób to ludzie starsi, potrzebujący bardzo prostego urządzenia. Używanie dużego smartfona atakującego treściami czy komunikatami zwyczajnie przerasta możliwości takiej osoby. Są też tacy, którzy potrzebują trwałego urządzenia do pracy fizycznej. Pracując w warsztacie czy na budowie zdecydowanie ciężej się żyje ze świadomością, że nasz nowy i szklany Galaxy S10 może zginąć śmiercią tragiczną przez pierwszy lepszy upadek czy uderzenie. Jadąc na wycieczkę w góry czy na spływ kajakowy, również bym wolał mieć w kieszeni klasyczną komórkę, niż telefon za kilka tysięcy złotych.

Zazwyczaj w takich sytuacjach polecam pójść na pobliski bazar (lub odwiedzić Allegro/OLX) i sprawdzić, czy gdzieś za kilka złotych nie ma na sprzedaż jakiegoś popularnego przed laty telefonu. Nokia E51 czy Sony Ericsson K800i to do dziś bardzo dobre telefony, które swoimi możliwościami zawstydzają wiele współczesnych, klasycznych słuchawek.

Nie zawsze jednak możemy kupić telefon używany. Taka sytuacja spotkała mnie w zeszłym roku, kiedy moja babcia po wielu latach namawiania postanowiła porzucić telefon stacjonarny i przejść na komórkowy. Jako, że telefon miał być prezentem od rodziny, padł warunek – ma być nowy, na gwarancji i ze sklepu stacjonarnego. Z pomocą przyszedł pobliski sklep z owadem w logotypie, gdzie za kwotę 69zł mogłem zakupić Nokię 105 w wydaniu na rok 2017.

Nie jest to jedyny klasyczny telefon w tak niskiej cenie, jednak wolałem wydać pieniądze na coś bardziej zaufanego. Pamiętacie, jak kiedyś robiłem dla Was przegląd klasycznych telefonów ze sklepów stacjonarnych? Doszedłem do smutnego wniosku, że aktualny rynek tego typu urządzeń to żerowanie na naiwnych przez dystrybutorów najsłabszej jakości produktów z Chin. Dlatego właśnie padło na propozycję od HMD Global, aktualnego producenta telefonów marki Nokia.

Opakowanie i pierwsze wrażenie

Telefon jest zapakowany w białe, tekturowe pudełko. Producent starał się obniżyć koszt produkcji do minimum, dlatego w środku nie znajdziemy żadnych wytłoczek mających przytrzymywać nasz telefon w jednym miejscu. Mówiąc krótko, budżetowa Nokia jest wsunięta w folię i w miarę luźno „lata sobie” w opakowaniu. Poza telefonem, znajdziemy ładowarkę USB, baterię oraz malutką książeczkę z podstawową instrukcją obsługi. Na próżno szukać słuchawek, które dawniej Nokia dodawała nawet do najprostszych modeli.

Właściwie nie znajdziemy tam niczego zaskakującego, co w tej cenie nie jest niczym dziwnym. W ramach ciekawostki, dla wszystkich przeciwników HMD Global i wyznawców maksymy „To nie jest Nokia, prawdziwa Nokia była produkowana w Finlandii” dodam, że aktualny producent tych telefonów również jest firmą fińską. Mało tego, tak samo jak spora część „prawdziwych Nokii”, omawiana 105 również została wyprodukowana w Wietnamie.

Obudowa i jakość wykonania

Mamy do czynienia z dość dobrej jakości plastikiem, podobnym do tego znanego z najtańszych smartfonów Lumia. Niestety, tylna klapka jest podatna na zabrudzenia i drobne zarysowania. Telefon nie trzeszczy w ręku i nie ma problemów ze złym spasowaniem obudowy. Klawiatura urządzenia jest elementem gumowym, całkiem przyjemnym w dotyku. Jest to element wykonany dość trwale, który powinien przetrwać próbę czasu (znaki na niej nie są nadrukowane, więc przez długi czas będą opierać się ścieraniu).

Odległości między klawiszami, a obudową są minimalne, przez co do środka nie powinien dostawać się kurz i zabrudzenia. Wadą klawiatury jest brak wyróżnionego środkowego przycisku nawigacyjnego. Osoba, która wcześniej nie miała do czynienia z telefonami Nokii mogłaby stwierdzić, że jego tam zwyczajnie nie ma.

Konstrukcja telefonu jest otwieralna, mamy więc swobodny dostęp do baterii i slotów na dwie karty SIM. Na samej górze urządzenia znajdziemy wejście słuchawkowe, port USB i diodę LED pełniącą funkcję latarki. Na całe szczęście, w telefonie nie znajdziemy aparatu. Często w tego typu słuchawkach można znaleźć aparat, zazwyczaj pełniący funkcję dekoracyjną. Cieszy mnie to, że HMD Global nie wciskało go tam na siłę. Przy spodziewanej matrycy 0.1 lub 0.3 Mpix nie ma szans zrobić nawet fotografii o przeciętnej jakości.

Wyświetlacz

Mamy do czynienia z 1.8″ wyświetlaczem TFT o rozdzielczości 128×160 pikseli, co daje nam zagęszczenie 114ppi. Paleta kolorów ogranicza się do 64 tysięcy, co jest akceptowalne w takim telefonie. Tym bardziej, że nie ma zbyt dużo okazji, by na tym ekraniku zobaczyć coś, do czego pilnie będziemy potrzebowali 16 milionów barw. Mógłby być trochę większy, co szczególnie by się spodobało osobom starszym. Rozdzielczość również nie jest najgorsza, jeśli bierzemy pod uwagę fakt, że jest to urządzenie do podstawowych zadań.

Moje odczucia po dziesięciu dniach użytkowania

Zanim oddałem telefon do rąk właścicielki, postanowiłem go poużywać przez kilka dni na potrzeby napisania tej recenzji. Przede wszystkim (jako „starego nokiarza”) zabolała mnie zmiana sposobu odblokowywania telefonu. Zamiast klasycznego „lewy przycisk -> gwiazdka” lub „środkowy przycisk -> gwiazdka” mamy kombinację „prawa słuchawka -> lewy przycisk”. Niby zmiana kosmetyczna, która mojej babci by nie zrobiła jakiejkolwiek różnicy – w moim przypadku drobny niesmak pozostał.

Zastosowane oprogramowanie to MTK Nucleus, znany z każdego innego klasycznego telefonu, którego znajdziecie na półkach sklepowych. Producent postanowił upodobnić ten system do nakładki S40 znanej z dawnych Nokii i całość nazwał platformą Nokia S30+. Mamy więc elementy charakterystyczne dla fińskiego producenta, takie jak znajomy font, nokiowe ikony (pamiętające jeszcze czasy Symbiana i MeeGo). Jest także lewy klawisz „idź do” pełniący funkcję panelu ze skrótami czy znajomy sposób nawigacji po telefonie.

Minusem jest brak możliwości przypisania dowolnego skrótu do prawego przycisku funkcyjnego, który domyślnie jest skrótem alarmu. Chciałbym go zamienić na skrót do kontaktów z karty SIM, tak, jak to robiłem w swoich dawnych telefonach. Nie można również ustawić innego wyglądu menu telefonu. Z chęcią bym je ustawił w postaci pojedynczych kategorii (jak to było w Nokii 3210 czy dużo późniejszej 6030) czy listy opcji. Pozostaje nam jedynie siatka ikon.

Mimo, że telefon posiada 4 MB pamięci wbudowanej, nie możemy do niego wgrać choćby tapety. Port USB służy jedynie do ładowania telefonu i po podłączeniu do komputera nie wykrywa się go jako pamięć masową. Co ciekawe, zachowano możliwość zmiany tapety włącznie z jej edycją.

Trochę bezsensowny krok, zważywszy na to, że w telefonie jest ona tylko jedna (najwidoczniej przycięto koszty i nie usunięto kilku opcji z oprogramowania wyższych modelowo Nokii). Mogę sobie wspomnianą tapetę przeskalować czy przyciąć. Bardziej bym jednak wolał wgrać babci do telefonu kilka zdjęć i przypisać je do kontaktów – jest to spore ułatwienie dla ludzi starszych. Na pewno byłoby to bardziej praktyczne, niż pchanie do tak prostego telefonu gier.

Można wybrać dowolną tapetę, pod warunkiem, że będzie to ta czarna. Henry Ford byłby dumny.

Właśnie. W Nokii 105 (2017) znajdziemy aż trzy wbudowane gry. Jest Snake Xenzia, czyli charakterystyczny element dla fińskiego producenta. O pozostałe dwie gry zadbał Gameloft i są to (znane ze smartfonów) Crossy Road i Doodle Jump. Szkoda tylko, że w pozostałe dwie gry można zagrać jedynie 5 razy – później należy dokupić pełną wersję. Wrócę więc do powyższego – o wiele bardziej bym wolał wgrać do telefonu kilka zdjęć, niż mieć dwie bezużyteczne gry.

Na plus oceniam funkcję latarki, którą możemy uruchomić zarówno z poziomu skrótów w lewym przycisku funkcyjnym, jak i w menu oraz po przytrzymaniu przez kilka sekund górnego przycisku nawigacyjnego.

Jakość rozmów

Myślę, że w tego typu urządzeniu jest to najważniejsza cecha, na którą powinienem zwrócić uwagę. Jakość rozmów jest zadowalająca. Zarówno ja głośno i wyraźnie słyszałem odbiorcę, jak i odbiorca mnie. Donośność dzwonka jest na odpowiednim poziomie, a alarm wibracyjny dobrze pełni swoją rolę. Nie zabrakło takich klasyków, jak dzwonek Nokia Tune, jak i standardowego dla Nokii sygnału SMS. Tak więc telefon spełnia swoje podstawowe zadanie.

Czas pracy na baterii

Zastosowano ogniwo litowo-jonowe w postaci jednego z wariantów niezastąpionej baterii BL-5C (tutaj z oznaczeniem BL-5CB) o pojemności 800mAh. Producent deklaruje czas pracy na poziomie 15 godzin rozmów i 30 dni czuwania. W praktyce, telefon musiałem ładować równo po tygodniu użytkowania, przy czym nie korzystałem z niego zbyt intensywnie. Nie jest to wynik zły (a w porównaniu do współczesnych smartfonów wprost wyśmienity), ale da się lepiej.

Moja ocena

Przyznaję, że mój mały powrót do klasycznego telefonu komórkowego był ciekawym doświadczeniem. Jako osoba wychowana na klasycznych Nokiach, znalazłem w tym telefonie kilka braków i niedociągnięć. Tak naprawdę były one efektem spojrzenia na nową stopiątkę poprzez pryzmat Nokii sprzed kilku lat. Jak się później przekonałem, „nowy użytkownik” w ogóle tych wad nie zauważył i babcia jest bardzo zadowolona ze swojej pierwszej komórki. Myślę więc, że w cenie 69zł ta Nokia okazała się dobrym wyborem.

Dodam, że kilka po zakupie pierwszej „stopiątki”, nabyłem ten telefon ponownie (dla innego członka rodziny) w cenie 46zł i 12 groszy. Jest to kwota, przy której można zapomnieć o ewentualnych niedociągnięciach. Szukając najprostszego, nowego telefonu „do dzwonienia” bądź też awaryjnej słuchawki na wakacyjne wypady, ciężko będzie znaleźć lepszą i godną zaufania propozycję.

Zalety urządzenia:
bardzo atrakcyjna cena
prosta obsługa
długi czas pracy na baterii
odpowiednia jakość wykonania
wbudowane radio FM
zadowalająca jakość rozmów
latarka
Dual SIM

Wady urządzenia:
nie można wgrać własnych zdjęć
jedna tapeta „do wyboru”
brak możliwości skonfigurowania prawego przycisku funkcyjnego
niemożność konfiguracji menu użytkownika
ograniczona personalizacja
brak obsługi wiadomości MMS

Nokia 105 (2017) po dwóch latach

Od pierwszej publikacji tego wpisu (jeszcze na starym blogu) minęły niemal dwa lata. Opisywany telefon nadal jest w użytku, a babcia (jak wiele osób starszej daty) podchodzi do urządzenia z ponadprzeciętną dbałością. Nokia działa niezawodnie, a użytkowniczka skarży się jedynie na czas pracy na baterii, ponieważ „co kilka dni trzeba go ładować”.

Oczywiście, podchodzę do tego faktu z przymrużeniem oka. W dobie smartfonów, ładowanie telefonu raz w tygodniu jest raczej nieosiągalnym marzeniem. Mimo wszystko, planujemy z rodziną zastąpić opisywaną Nokię telefonem z większym wyświetlaczem i możliwością przypisywania zdjęć do kontaktów.

Przeczytaj również:
OPPO Reno 4Z 5G – praktyczny do bólu
(Xiaomi) Redmi Note 9S – pamiętaj o portfelu
Nubia mini 5G – telefon, którego nie kupisz
Telefonia komórkowa w Afryce Równikowej
Lenovo ThinkPad 11e 3 gen. – Chromebook za 300 zł

Fanpage, grupy na Facebooku czy choćby ta strona, to mój hobbystyczny i niezarobkowy projekt.
Jeśli podoba Ci się to co robię i chcesz pomóc w rozwoju mojej pasji - wesprzyj TBiMZ.
Reklama