Telefonia komórkowa w Afryce Równikowej

Korzystając ze swojego pobytu w Kenii chciałbym pokazać Wam, jak wyglądają tutejsze sprawy związane z urządzeniami, które stały się elementem naszej codzienności – telefonami.

W państwach tzw. trzeciego świata technologia dopiero kilka lat temu zawitała pod dachy (w niektórych przypadkach bardziej pasuje dosadne określenie – „strzechy”) mieszkańców. Rozwój cyfryzacji w Europie przebiegał stosunkowo powoli. Po kolei przechodziliśmy od ciężkich komputerów stacjonarnych, poprzez przenośne laptopy, aż do minikomputerów w naszych kieszeniach – smartfonów. Afryka kompletnie przeskoczyła dwa pierwsze etapy tej ewolucji.

Ale po kolei. Pokrótce nakreślę Wam sytuację panującą obecnie w Kenii, więc szykujcie się na trochę nudniejszy, geopolityczny fragment, którego przeczytanie ułatwi lepsze zrozumienie reszty tekstu.

Z góry chcę uprzedzić czytających ten artykuł. W wielu miejscach tekst może wydawać się Wam nierealny, ale takie są po prostu uroki kenijskiego życia (które nie należy do najgorszych). Przelicznik, jaki będę stosował do walut, to: 1$ (USD) = 4 PLN = 25 szylingów kenijskich (KES) Artykuł był pisany jeszcze przed pandemią COVID-19, stąd brak informacji o jej wpływie na codzienne życie i funkcjonowanie mieszkańców omawianej części Afryki.

Kenia jest krajem leżącym na równiku, we wschodniej części kontynentu. Żyje w niej około 47 milionów osób. Głównymi gałęziami gospodarki są rolnictwo, rybołówstwo i turystyka, która oprócz wkładu finansowego w PKB kraju, aktywizuje również obywateli do nauki języka obcego: głównie angielskiego i włoskiego. Produkt krajowy brutto na mieszkańca wynosi około 1700 $, co daje nam średnio około 6600 zł rocznego zarobku na osobę.

Jak więc widzicie dochody, delikatnie mówiąc, nie są (z naszej perspektywy) wysokie – ale zwykłe starczają one do utrzymania miejscowej rodziny.

Jest to kraj o ustroju demokratycznym, ale nadal panuje w nim lekki kult jednostki. Portret prezydenta musi wisieć w każdym ośrodku publicznym – nieważne czy jest to hotel, sklep czy szpital. Po prostu tak jest i nikt nie ma ochoty tego zmieniać.

Na ulicach i wokół hoteli dość często widać też policjantów, najczęściej uzbrojonych w „kałasze”. W teorii mają zapewniać mieszkańcom i turystom bezpieczeństwo. W praktyce się to sprawdza, gdyż Kenia jest jednym ze spokojniejszych krajów w Afryce, pomimo tego, że żyją obok siebie osoby wyznające dwie religie – islam i chrześcijaństwo.

Skoro już jesteśmy przy Muzułmanach, to warto odnotować, że to oni są zwykle najbardziej wykształconymi oraz najbogatszymi obywatelami. Bierze się to z ich wysokiej kultury i przywiązania do swoich zasad. Jeżeli widzicie w Kenii jakiś piętrowy budynek, to możecie być pewni, że jego budowa została sfinansowana przez wyznawcę islamu.

Kto i na jaki telefon może sobie pozwolić?

Wynagrodzenie pracowników hoteli wynosi od 90$ do 350$ miesięcznie w zależności od stanowiska. Najmniej zarabiający używają zwykle tzw. feature phone’ów – są to m.in. starsze Samsungi Solid czy przeróżne modele Nokii.

Osoby o wyższych dochodach zwykle używają smartfonów, podobnie jak ludzie pracujący w różnorakich usługach – lepsze urządzenia są wymagane do kontaktu z klientami. Telefon staje się niezbędny w życiu. Ułatwia on komunikację, płatności i dostęp do informacji, co w kraju rozwijającym się jest dość ważne.

Z tego, co dowiedziałem się od Kenijczyków, to na smartfon, który ma działać i się nie psuć po wyjęciu z pudełka, trzeba wydać około 80$. Jednakże moi rozmówcy uważają, że za 120$ – 200$ mogą już zakupić sporo lepsze urządzenie, którego możliwości w zupełności wystarczą do komfortowego użytkowania. Przypomnę tylko, że jest to kwota wynosząca około 500 – 800 zł.

Co warte wspomnienia – posiadacze lepszych smartfonów dość często nie wynoszą ich poza dom, gdyż nie chcą ich przypadkiem zepsuć.

Z ogólnodostępnych statystyk wiadomo, że w krajach rozwijających się, najczęściej używa się aplikacji w wersjach lite. Wynika to oczywiście z niższej wydajności telefonów.

Nie przytoczę ogólnego zbioru programów, który jest najczęściej używany w Kenii, gdyż po prostu go nie znam. Zamiast tego podam przykład Kenijczyka, z którym miałem możliwość spędzić więcej czasu oraz porozmawiać.

Jest on przewodnikiem turystycznym i organizatorem wycieczek. Ukończył podstawową edukację oraz uczęszczał do liceum, które w omawianym państwie jest już dodatkowo płatne. Nauczył się płynnie władać angielskim, co zapewnia mu kontakt z klientami. Porozumiewa się z nimi najczęściej przez WhatsApp, gdyż jest to bardzo popularny komunikator również w Kenii. Duet Facebook & Messenger też znajduje się na jego telefonie. Jednakowoż jest on o wiele mniej popularny od wymienionego wyżej komunikatora.

Wspomniany Kenijczyk posiada zainstalowanego klienta Wikipedii, której celu raczej nie muszę wyjaśniać. Najciekawszą kategorią oprogramowania na jego urządzeniu są aplikacje edukacyjne dla dzieci. Pokazany powyżej smartfon jest jedynym w domu, więc używają go również dzieci mojego rozmówcy, w celach rozrywkowo-naukowych. W ten sposób nowe pokolenie w Kenii jest zaznajomione z technologią prawie tak szybko, jak ich rówieśnicy w Europie.

Duże zainteresowanie dzieci wzbudził telefon, a w szczególności pokazywane na nim zdjęcia śniegu czy psów, które nie występują zbyt często w tym regionie. Obsługa ekranu dotykowego nie sprawiła najmłodszym kłopotu.

W tym miejscu muszę też wspomnieć o ważnym aspekcie: powyższe ujęcie zostało wykonane w bardzo małej, lokalnej szkole, daleko poza granicami miasta. W takich rejonach Kenii panuje ogromna bieda. Wiele domostw do dziś nie ma dostępu do sieci elektrycznej. Tak więc Kenijczycy korzystają z uprzejmości sąsiadów, lub też jadą do centrum miasta i podłączają się w bardziej lub mniej legalny sposób do prądu.

Coraz popularniejsze stają się też małe panele fotowoltaiczne, które w równikowym słońcu pracują bardzo wydajnie. Montuje się je na dachu domostwa, co pozwala na ładowanie telefonu oraz małego akumulatora, który zapewnia zasilanie dla żarówek pracujących po zmroku. Zapada on tutaj dosyć szybko, gdyż dzień zaczyna się o 6:30, a kończy koło godziny 19:00.

W ramach bonusu dodam, że najpopularniejszym serwisem streamingowym w Afryce jest Showmax. To ta sama usługa, która była dostępna w Polsce do grudnia 2019 roku, ale została z naszego regionu usunięta, najprawdopodobniej z powodu nierentowności. Wywodzi się ona z Afryki, a dokładnie z jej południowej, bogatszej części, gdzie nadal święci sukcesy.

Popularne telefony

Wśród producentów mogących pochwalić się największą sprzedażą znajduje się Samsung, co zapewne nie będzie dla Was ogromnym zaskoczeniem. Za nim w czołówce trzymają się znane nam marki takie jak Huawei oraz OPPO. W lokalnych sklepach z telefonami dość mocno wyróżnia się wspomniana kilka razy na TBiMZ marka Infinix.

Jest to firma z Hong Kongu, która nazwami i wyglądem swoich produktów stara się nawiązywać do bardziej znanych marek. Co ciekawe, posiada również swoje centra projektowe we Francji – w 2013 roku Chińczycy przejęli część działu mobilnego Sagema.

Producent stara się nadążać za trendami. Obecnie promowany na tamtejszym rynku Infinix S5 posiada wszystkie popularne cechy telefonu z 2019/2020 roku. Na jego pokładzie znajduje się bezramkowy wyświetlacz z dziurą w ekranie, zestaw czterech aparatów z tyłu oraz upiększanie zdjęć za pomocą AI. Jak na tak tani „wynalazek” przystało, ekran o rozmiarze 6.6″ cala ma rozdzielczość HD, która jest zdecydowanie za niska przy tej przekątnej wyświetlacza. Procesorem jest już lekko przeterminowany MediaTek P22, a telefon kosztuje 160 $.

O innym ciekawym modelu wspomnę tylko tyle, iż nazywa się Note 6 i ma chowany w obudowie rysik. Po tym powinniście się, już domyślić na czym był „wzorowany”. Z mniej pozytywnych ciekawostek, w grudniu 2020 roku Infinix wraz z markami Gionee oraz Tecno został oskarżony o instalowanie w swoich smartfonach trojanów, mających dostęp do prywatnych danych użytkowników.

Patrząc na stronę internetową głównego operatora telefonicznego w kraju możemy dowiedzieć się, jakie modele są najchętniej oglądane, co pokazałem również na poniższym zrzucie ekranu. Żaden ze smartfonów nie kosztuje więcej niż 150 $, co daje nam pogląd na to, jakie kwoty obywatele Kenii wydają na swoje telefony.

Jeżeli ktoś byłby zainteresowany tym, czy flagowe produkty bardziej nam znanych producentów są tam sprzedawane, to pędzę z odpowiedzią – tak. Ale ich ceny są tak zaporowe dla zwykłych zjadaczy chleba, że możemy je zobaczyć tylko u osób na najwyższych stanowiskach.

Zarówno w centrach handlowych jak i w prywatnych lokalach możemy napotkać klasyczne, stacjonarne salony producentów.

Wyglądem nie różnią się wiele od tych występujących w Polsce.

Z kolei stanowisko, gdzie naklejane są szkła ochronne na telefony, wyglądało o wiele skromniej od znanych nam punktów. Mimo iż mieściło się ono w dużej galerii handlowej w Malindi, które jest największym miastem turystycznym Kenii.

Operatorzy

Airtel i Safaricom to najwięksi kenijscy usługodawcy, którzy obsługują również kilka innych krajów w Afryce. Jeżeli istnieją jeszcze jacyś operatorzy, to są oni stłamszeni przez dwóch ww. potentatów, którzy reklamują się w każdym możliwym miejscu.

Wiele budynków sklepów, czy nawet domów, jest pomalowanych w barwy danego operatora. Płacą oni za przygotowanie i malowanie budynku. Przedsiębiorca zyskuje więc stałe miejsce z reklamą, a właściciel budynku ma za darmo odnowioną elewację, co w tym biedniejszym kraju jest bardzo sprytnym i dobrym rozwiązaniem. Wspomnę przy okazji, że wiele produktów ma umieszczane reklamy w ten charakterystyczny sposób.

Tutejsze sieci (wbrew pozorom) nie są wybrakowane z popularnych technologii i usług. Safaricom i Airtel chwalą się udostępnieniem sieci 4G na dużym obszarze kraju. Ponadto pierwszy z nich obsługuje również VoLTE, czyli rozmowy telefoniczne poprzez sieć 4G.

Udało mi się znaleźć ofertę sieci Airtel:

Jak widać, ceny usług są dosyć porównywalne do tych w Europie Zachodniej. Jedynymi reliktami przeszłości są limity w minutach rozmów i SMS-ach. Ten problem rozwiązuje wchodzący w tym momencie cały na biało WhatsApp, którego transfery (do 50 MB dziennie) nie są wliczane do zużytego internetu w wielu pakietach w sieci Airtel. I dlatego też jest on tak popularnym komunikatorem w krajach Afryki.

Domowych sieci Wi-Fi jako tako nie ma. Najczęściej to sąsiedzi zrzucają się na jeden wspólny router na kilka domostw. Ceny pakietów takiego Wi-Fi możecie zobaczyć poniżej:

Płatności mobile

Moim zdaniem jest to najciekawsze zagadnienie związane ze sprawami telekomunikacyjnymi w Afryce. Mogą się one odbywać dosłownie na każdym telefonie. Nieważne, czy ma się najnowszy smartfon z NFC, czy też Nokię-cegłę sprzed dziesięciu lat.

Wszystko odbywa się za pomocą usługi zwanej M-Pesa, której funkcjonowanie rozpoczęło się w 2007 roku. Obsługuje ją operator Safaricom (który jest powiązany z siecią Vodafone) i z tego powodu funkcjonalność ta jest szeroko dostępna nie tylko w Kenii, ale też w innych krajach – również Europy. Co ważne, jak wspomniałem wcześniej, do jej obsługi nie jest potrzebny smartfon.

Działanie M-Pesy opiera się na przelewach na numer telefonu. Osoby używające tej usługi muszą najpierw założyć sobie w niej konto. Po jego weryfikacji mogą korzystać z pełnego wachlarza możliwości, do którego zaliczają się:

przelewy z telefonu na telefon – wystarczy podać numer telefonu osoby, której chcemy przesłać pieniądze. Co ważne, odbiorca tej płatności nie musi mieć konta w tej usłudze;
płatności w sklepach – należy wpisać w telefonie kod kasy, który się na niej znajduje. Najczęściej jest to jeden kod na cały sklep;
wypłata pieniędzy z dowolnego punktu obsługującego płatności M-Pesa – nie jest ważne czy jest to zwykły, osiedlowy sklepik czy duży bank;
przesłanie pieniędzy – możemy wysłać pieniądze do sklepu, a ktoś inny (np. członek rodziny) będzie mógł je z niego odebrać;

Możliwości tego systemu są wręcz nieograniczone. Niektórzy z Was mogą słusznie zauważyć, iż rozwiązanie to jest podobne do dobrze nam znanego BLIK-a, który wystartował dopiero w 2015 roku i prawdopodobnie jest on kopią M-Pesy, a nie na odwrót.

Tak wygląda kod kasy, podawany w celu wykonania płatności za zakupy.

Mogłoby się więc wydawać, że taki system płatności jest rozwiązaniem idealnym dla rynków wschodzących, takich jak Kenia. Połowicznie jest to prawda, gdyż usługa ta pozwoliła zacząć zarabiać drobnym przedsiębiorcom, którzy nie mogli wcześniej przyjmować płatności w innej formie niż w gotówce, ponieważ nie mieli kont w bankach.

W ten sposób M-Pesa zdobyła całą rzeszę użytkowników i zaczęła to z czasem w nieuczciwy sposób wykorzystywać, uzależniając ludzi od swoich usług. Ponadto zaczęła narzucać coraz większe opłaty za wykonywane płatności, na które wielu słabiej wykształconych obywateli Kenii dało się złapać. To pokazuje, jak niebezpiecznym zjawiskiem potrafi być monopol.

Nie można jednak zaprzeczyć temu, że jest to obecnie najpopularniejszy elektroniczny system płatności w krajach Afryki Równikowej, który swoim działaniem wniósł więcej dobrego, niż złego.

Kilka słów o fotografii

Pozwolę sobie teraz na drobną dygresję od spraw powiązanych z telefonami. Jest ona związana z fotografią, którą w Afryce nadal bardzo często można spotkać w formie analogowej. W centrach miast co kawałek możemy znaleźć studio fotograficzne, w którym wywołamy zdjęcia i kupimy film potrzebny do ich uwiecznienia. Najłatwiej poznać takie punkty po charakterystycznym logo Kodaka. Klasyczna „klisza” jest jednak sukcesywnie wypierana przez fotografię mobilną.

W Polsce pomiędzy fotografią analogową, a mobilną, swoją dekadę miały kompaktowe aparaty cyfrowe. Przechadzając się ulicami kenijskich miejscowości nabrałem wrażenia, że etap „kompaktów” został pominięty – mieszkańcy krajów afrykańskich skorzystali z możliwości aparatów wbudowanych w telefony komórkowe.

Zmierzając ku końcowi tego tekstu chciałbym, abyście Wy – czytelnicy – dostrzegli dzięki niemu różnicę, jaka dzieli Europę i Afrykę w sprawach zarówno technologicznych, jak i tych dotyczących codziennego życia. Kontynent ten stara się gonić nas w postępie, który wbrew pozorom (w wielu kwestiach) następuje tam o wiele szybciej niż u nas, i w niektórych aspektach Afryka nie ma się czego wstydzić.

Powinniśmy w rozsądny sposób wspierać Afrykę w jej rozwoju. Możemy to zrobić nawet samodzielnie, przekazując nasze wsparcie poprzez sprawdzone, międzynarodowe organizacje.

Redagując wpis korzystałem przede wszystkim z własnych doświadczeń, ale również posiłkowałem się następującymi źródłami: airtelkenya.com, safaricom.com, wikipedia.com

Inne wpisy Krzysztofa:
Ceny flagowych smartfonów w 2020 roku
Xiaomi Mi 8 – najlepszy klon iPhone’a
[Relacja] Serwis Nokii liczy(ł) na niewiedzę klienta

Przeczytaj również:
Dlaczego Jobs nie chciał rysików?
Samochody od Samsunga, szczepionki od LG
Postęp technologiczny jest dobry
Pierwsza pomoc przy zalanym telefonie

Fanpage, grupy na Facebooku czy choćby ta strona, to hobbystyczny i niezarobkowy projekt.
Jeśli podoba Ci się to co robimy i chcesz pomóc w rozwoju naszej pasji - wesprzyj TBiMZ.
Reklama