[Recenzja] Xiaomi Mi 9T – wysoko postawiona poprzeczka

Mi 9T (czy też na innych rynkach: Redmi K20) to model, który gości na półkach sprzedażowych już od kilku miesięcy. I mimo tego, że w grudniu pokazano jego następcę, a do portfolio Xiaomi cały czas dołączają nowe smartfony, popularność omawianego średniaka nie spada.

Postanowiłem więc sprawdzić, czy fakt iż jest to hit sprzedażowy polega tylko i wyłącznie na mocnej specyfikacji i popularności marki, czy może rzeczywiście jest w tym telefonie coś więcej. Okazja do tego nadarzyła się w listopadzie, kiedy przyszło mi pomóc w zakupie „smartfonu do 1500zł” mamie mojej partnerki. Jak możecie się domyślić, decydując o ulokowaniu pieniędzy Pani Beaty w tym modelu nie tylko zaufałem opiniom Internautów, ale również zadarłem z ciemnymi mocami i ryzykiem zaburzenia relacji rodzinnych.

Już tak całkiem na serio, sam telefon jest konstrukcją dość ważną dla chińskiego przedsiębiorstwa. W 2019 roku Redmi stało się osobnym brandem w portfolio Xiaomi, a Redmi K20 wraz z wariantem Pro miały zostać flagowcami nowej-starej marki. To wzbudziło moje zaciekawienie, ponieważ zgodnie z założeniem, "Redmi" miało być tym samym, co Honor dla Huawei.

Tymczasem (opierając się o informacje prasowe) ciężko mi było dojść do tego, co w zaprezentowanych modelach zostało zubożone w stosunku do flagowców głównej marki, z Mi 9 na czele. W dodatku samo Xiaomi postanowiło na wielu rynkach oferować serię K20 pod swoim głównym szyldem, stąd przez resztę wpisu będę opowiadał nie o Redmi K20, a o Xiaomi Mi 9T.

Opakowanie urządzenia ma kolor czarny i stara się nam pokazać, że obcujemy z urządzeniem klasy wyższej. Sporawy wizerunek telefonu umieszczony na wieku trochę zaburza uczucie „prestiżu” i zakłóca minimalizm, choć rozumiem, że Xiaomi chciało nim podkreślić zastosowanie wysuwanego aparatu do selfie. Swoją drogą, jest on eksponowany na różne sposoby i producent zadbał o to, żeby nawet samo jego uruchomienie wyglądało nietuzinkowo. Zobaczcie sami:

Wróćmy do opakowania, a dokładniej, do jego zawartości. Poza papierologią i szpikulcem do wyciągania tacki, znajdziemy w nim przewód USB typu C, samego smartfona, ładowarkę o mocy 18W oraz etui. Nie jest to jednak zwykła, tania silikonowa etujka, która zżółknie nam po miesiącu. Producent postarał się i dodał do zestawu plastikowe plecki, pokryte gumowanym tworzywem, przypominającym mi fakturę obudowy Nokii N95 8 GB. Szkoda tylko, że zasłaniają one barwy obudowy, które naprawdę mogą się podobać. Może jednak (w tym przypadku) dorzucenie przezroczystego silikonu nie byłoby takim złym pomysłem?

Przejdźmy do samego Mi 9T. Zaczynając od przodu, zobaczymy tam… w zasadzie tylko wyświetlacz. Postarano się, aby zajmował on maksymalną możliwą powierzchnię frontu, co w praktyce dało wynik 86.1% zapełnienia panelu. Zastosowano 6.39″ ekran typu AMOLED o rozdzielczości 1080×2340 pikseli, co daje nam zagęszczenie na poziomie 403 ppi. Trzeba się bardzo uważnie przyglądać, aby wychwycić pojedyncze piksele czy nieidealnie wygładzone czcionki. Nie wymagam jednak panelu o większej rozdzielczości w tej półce cenowej. Same kolory są bardzo wyraziste, a czerń jest głęboka (co również zawdzięczamy OLED-owi).

Dzięki wspomnianej wcześniej wysuwanej frontowej kamerce, udało się uniknąć różnego typu wcięć, łezek czy innych otworków w wyświetlaczu, co z pewnością spodoba się fanom konserwatywnego designu. Front jest pokryty szkłem Corning Gorilla Glass piątej generacji, które zostało delikatnie zaokrąglone na rantach. Jego powierzchnia jest przyjemna w dotyku i nie budzi moich zastrzeżeń. Sam smartfon daje się trzymać w wygodny sposób mimo, że nie należy do kompaktowych konstrukcji.

Na samej górze, na złączeniu szkła i ramki znajduje się głośnik służący do rozmów. Z kolei pod wyświetlaczem znajdziemy optyczny czytnik linii papilarnych. Jest to już dużo dojrzalsza konstrukcja od tej, z którą miałem do czynienia w Meizu 16X. Nadal nie jest jednak tak dokładna, jak tradycyjne czytniki – zdarzało się, że musiałem wpisywać pin. Jest całkiem dobrze, ale niekoniecznie idealnie.

W górnej części metalowej ramki (która jest zabarwiona na ten sam kolor, co szklane plecki obudowy) znajdziemy mikrofon, coraz częściej pomijane wejście słuchawkowe typu jack, wysuwany mechanicznie frontowy aparat oraz maskownice anten. Bardzo spodobał mi się pomysł umiejscowienia w mechanizmie aparatu diody powiadomień, która świeci się na czerwono, choćby podczas ładowania urządzenia.

Po prawej stronie Mi 9T czekają nas przyciski regulacji głośności oraz klawisz blokady. W moim przypadku, ich umiejscowienie nie budziło zastrzeżeń, a skok był odpowiednio wyczuwalny. Jako że po lewej stronie smartfonu nie zobaczymy niczego ciekawego, przejdźmy do dolnej części.

Tam czeka nas głośnik, mikrofon, port USB Typu C oraz szufladka na dwie karty SIM (co jest dość nietypowym umiejscowieniem). Niestety, trzeba się pogodzić z brakiem obsługi kart microSD. Jeśli zależy Ci na dużej ilości pamięci wewnętrznej i nie chcesz trzymać danych w chmurze, wybierz wariant 128 GB bądź zrezygnuj z zakupu Xiaomi Mi 9T.

Zostały nam plecki. Wygląd to kwestia gustu i każdy z nas może ocenić ich design inaczej. Osobiście jednak twierdzę, że są one prześliczne i żaden render czy zdjęcie nie jest w stanie oddać tego, jak one wyglądają w rzeczywistości. Generalnie, 2019 rok przeniósł nam wiele ciekawych projektów, które ożywiły wygląd smartfonów. Wielobarwne wzory i gradienty pokazały, że telefon nie musi być jednolitym, czarnym (białym lub złotym) kafelkiem. Mi 9T to jeden z najlepszych tego przykładów.

Tylna część obudowy została wykonana ze szkła, które jest mocno zaokrąglone na brzegach. Może to sprawić, że będzie ono narażone na uszkodzenia i to bardziej, niż frontowa część urządzenia.

Bardzo spodobało mi się to, że Xiaomi postawiło na autorski design, choćby decydując się na przeniesienie wyspy z aparatami na centralną część plecków. Przynajmniej nie jest to kolejna kalka tego, co znamy z iPhone’ów czy smartfonów Huawei (gdzie nawet Samsung zaczął garściami czerpać ze stylistyki wymienionych marek). Co ciekawe, główna matryca została oddzielona od pozostałych. Pod całym modułem znajdziemy jeszcze podwójną diodę doświetlającą.

Specyfikacja:

Wyświetlacz: AMOLED, 1080x2340 px, 6.39", 403 ppi, Gorilla Glass 5 Wymiary i waga: 156.70 x 74.30 x 8.80 mm, 191 g Procesor: ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 730 z zegarem o maksymalnym taktowaniu 2.2 GHz Grafika: Adreno 618 Konfiguracja pamięci: 6 GB RAM i 64 GB lub 128 GB pamięci wbudowanej UFS 2.0 Aparaty: Główny: 48 Mpx Sony IMX582 (f/1.75) AF + DualLED Teleobiektyw: 8 Mpx (f/2.4) FF Szerokokątny: 13 Mpx (f/2.4) FF Aparat przedni: 20 Mpx, FF, (f/2.2) Bateria: Li-Po 4000 mAh Łączność i czujniki: Bluetooth 5.0, dwuzakresowe WiFi v802.11 a/b/g/n/ac, USB 2.0 Typu C, GPS, A-GPS, GLONAAS, żyroskop, czujnik grawitacji, czytnik linii papilarnych w wyświetlaczu, NFC System: Android 9.0 Pie z nakładką MIUI 10 (aktualizacja do MIUI 12)

Wydajność

Za moc obliczeniową smartfonu odpowiada Snapdragon 730 od Qualcomma, który aspiruje do miana wyższej-średniej półki. Składa się on z ośmiu rdzeni Kryo 470 i wyprodukowano go w 8 nm procesie technologicznym. Taktowanie czterech głównych rdzeni zostało ustalone na 2.2 GHz, a pozostałe cztery (energooszczędne) osiągają 1.7 GHz.

Układ graficzny to Adreno 618. Był to pierwszy nieflagowy SOC z linii Snapdragon, który posiadał wsparcie dla API Vulkan 1.1. Ciekawostką może być zastosowanie układu Hexagon 688, przyśpieszającego przetwarzanie algorytmów sztucznej inteligencji.

Trochę liczb.

Nie tylko w teorii układ ten wygląda dobrze, w praktyce również byłem zadowolony z jego pracy. Jest on wydajniejszy od flagowego Snapdragona 835 z 2017 roku, który do dziś jest (w moim przekonaniu) bardzo dobrą jednostką, spokojnie wystarczającą nawet bardziej wymagającym użytkownikom.

Nie odczułem braków w wydajności zarówno podczas codziennej pracy, jak i przy większym obciążeniu (choćby podczas grania). Smartfon nie nagrzewa się szczególnie, nie wiesza się, interface działa szybko i płynnie. Dokładnie tak, jak tego oczekuję po mocnym średniaku.

Oprogramowanie

Przechodzimy do punktu, w którym ciężko będzie mi się odnieść do aktualnego stanu rzeczy. W momencie używania przeze mnie smartfona (listopad 2019) trafiłem na moment, w którym Xiaomi wystartowało z aktualizacją do nakładki MIUI 11, bazującej (wtedy) na systemie Android 9.0 Pie. Jednak od kilkunastu dni, użytkownicy tego modelu otrzymują również nową wersję Androida, oznaczoną numerem 10. Będę więc bazował na tym, co zastałem w momencie użytkowania. Przy okazji zahaczę o różnice wizualne między nakładką MIUI w wersjach 10 i 11.

MIUI 10 vs MIUI 11

MIUI ma zarówno wielu wielbicieli, jak i przeciwników. Użytkownicy chwalą oprogramowanie Xiaomi za intuicyjność i prostotę w użytkowaniu. Sam używałem tej nakładki przez ponad rok i ceniłem ją sobie za przyjazny wygląd, który może się podobać. Jest ona jednak bardzo mocno zmodyfikowana w stosunku do czystego Androida i zdarza się, że zawiera błędy, od których zielony robot „prosto od Google” jest wolny.

Tutaj różnice są kosmetyczne.

Zarówno przy nowszej jak i starszej wersji nakładki, nie miałem problemów z jej płynnością. System działał bardzo stabilnie i odniosłem wrażenie, że MIUI stało się dużo dojrzalszym oprogramowaniem niż przy wcześniejszych wersjach. Nie odnotowałem problemu z wyrzucaniem aplikacji z pamięci operacyjnej, co kiedyś bywało dość popularnym zjawiskiem. W przypadku używanego przeze mnie egzemplarza, nie doświadczyłem również legendarnych reklam (co nie znaczy, że Xiaomi ich nie udostępnia w swojej nakładce. Zwyczajnie „na mnie nie trafiło”).

Spotkał mnie inny problem i uważam, że Xiaomi powinno szybko go rozwiązać. Jestem na zakupach i chcę skorzystać z płatności przy pomocy NFC w smartfonie. Zbliżam Mi 9T do terminala i… błąd odczytu. Na szczęście mam przy sobie tradycyjną kartę. Próbuję w innym sklepie myśląc, że to problem z terminalem. Powtórka z rozrywki. Oto rozwiązanie problemu:

W ustawieniach NFC, w panelu „układ zabezpieczający” należy zaznaczyć, że używamy portfela z HCE.

Z tego co widziałem na forach, z taką sytuacją spotkało się wielu użytkowników smartfonów od Xiaomi. Mam spore obawy co do tego, że nieświadomy użytkownik nie będzie potrafił zmienić tej opcji. Inną, mniej istotną kwestią na którą zwróciłem uwagę jest to, że aplikacje zainstalowane w systemie proszą o (moim zdaniem) zbędne uprawnienia. Przykładowo, żeby korzystać z widżetu pogody, trzeba zgodzić się na dostęp do prywatnych plików i wykonywanie połączeń. Dla mnie lekki absurd.

Inny problem, który przez kilka dni trapił użytkowników Mi 9T (i innych modeli Xiaomi po aktualizacji do MIUI 11) to nadmierne zużycie energii. Opisywany egzemplarz nie miał tego błędu, ale już mój znajomy spotkał się z nim przy swoim Mi 9T. Telefon potrafił się rozładować w kilka godzin, leżąc nocą na stole. Ten przypadek został naprawiony poprzez cofnięcie smartfonu do ustawień fabrycznych.

Wykres z Mi 9T mojego znajomego.

Z tego co jest mi wiadome, producent również już rozwiązał ten problem. Nie zmienia to faktu, że tego typu błędy nie powinny występować w stabilnym oprogramowaniu i należy je eliminować na etapie beta-testów. Niestety, firmy przestają stawiać na jakość i śpieszą się, by jak najszybciej wypuszczać nowe wersje systemów na swoje smartfony.

„Szybkie aktualizacje” wyglądają bardzo dobrze od strony wizerunkowej, ale niosą za sobą potencjalne błędy, do których musi mieć cierpliwość użytkownik końcowy. Nie tylko Xiaomi miewało problemy z drenażem baterii – w tym samym czasie, niemal identyczny błąd występował w systemie iOS, który słynie ze swojej stabilności. Osobiście jestem zdania, iż wolę poczekać chwilę dłużej na system stabilny, niż otrzymać niedokończony produkt i kilka(naście) łatek w ciągu kilku dni po udostępnieniu oprogramowania.

Czas na MIUI 11.

Wróćmy jeszcze do MIUI 11, bo myślę, że nowe oprogramowanie interesuje Was najbardziej. MIUI 10 było sporym odświeżeniem interface’u w stosunku do poprzednich wersji. Przy jedenastce mamy z kolei dalszą ewolucję i dopieszczenie tego, co oferowała poprzednia edycja. Jest kilka zmian wizualnych, między innymi nowe ikony (moim zdaniem, lekko przypominające stylistyką EMUI od Huawei). Dziwi mnie jednak to, że w 2019 roku, globalna wersja MIUI posiada frazy, które nie są do końca przetłumaczone na język polski (screen poniżej).

Nowy design dotyczy również panelu z ustawieniami.

Rozwinięto Always on Display, a także tryb ciemny. Nowością jest również „tryb monochromatyczny” mający pomóc w oszczędzaniu energii. Producent obiecuje, że w nowym wydaniu zmniejszono ilość reklam wbudowanych w nakładkę. Wchodząc w aplikacje, w których najczęściej się one pojawiały, nie zobaczyłem żadnej z nich. Popracowano także nad fontami oraz zmieniono gamę dźwięków. Myślę, że wielbiciele nakładki będą zadowoleni ze zmian, które generalnie oceniam na plus.

Aparat i multimedia

Bardzo mnie cieszy fakt, że minęły już czasy, w których mówiło się „jak do zdjęć, to tylko nie Xiaomi”. Firma zrobiła bardzo duży postęp i myślę, że typowy użytkownik poszukujący średniopółkowego modelu nie powinien mieć wielu powodów do narzekania.

Główną matrycą jest 48-megapikselowa jednostka Sony IMX582 z optyką o jasności f/1.75, wspomagana podwójną diodą doświetlającą. Jest autofokus, nie ma jednak optycznej stabilizacji obrazu. Sporym wyzwaniem jest wykonanie zdjęcia z bliskiej odległości, ponieważ aparat lubi nie złapać ostrości. Od tego mamy jednak drugi obiektyw. Generalnie, Mi 9T wykonuje odpowiedniej jakości fotografie, o wysokiej szczegółowości, bez zbędnych szumów. Jeśli ktoś lubi zdjęcia z podbitymi barwami i wyostrzoną czernią, zawiedzie się – efekt końcowy jest po prostu zbliżony do naturalnego.

Wszystkie fotografie zamieszczone poniżej możesz zobaczyć w oryginalnych rozdzielczościach klikając tutaj.

Teleobiektyw wykonuje fotografie w rozdzielczości 8 milionów pikseli i jest to układ o jasności f/2.4. Pozwala on na dwukrotny zoom optyczny i muszę przyznać, że po prostu „robi robotę”.

Podobnie jak szerokokątna, 13 megapikselowa jednostka (f/2.4).

Nie jestem zadowolony z tzw. „trybu nocnego”. Zdjęcia są na siłę rozjaśniane, tracą na jakości, a barwy agresywnie wpadają w żółć. Dużo naturalniej wyglądają fotografie wykonywane pozostałymi trybami – również nocą.

Tryb automatyczny kontra tryb nocny.

Telefon potrafi nagrywać w rozdzielczości 4K w 30 klatkach na sekundę, ale domyślnie będziemy mieli ustawione 30-klatkowe Full HD.

Zdarza się, że smartfon waha się przez chwilę przy ustawieniu ostrości.

Konstrukcja frontowej kamerki jest bardzo ciekawa, ale już fotografie wykonane 20 megapikselowym aparatem o jasności f/2.2 dość przeciętne. Zdjęcia są bardzo jasne, a stabilizacja obrazu mierna. Ciężko wykonać ujęcie, które nie będzie przejaśnione lub rozmazane.

Wiele osób obawia się tego, że mechanizm aparatu może się szybko popsuć (choćby przy upadku). Czy warto mieć takie obawy? Moim zdaniem, nie. Producent zadbał o to, aby w razie upadku, aparat chował się w obudowie. Spotkałem się również z teorią, iż mechanizm może się wyrobić poprzez zwyczajne używanie. Wiadomo, im więcej rozwiązań mechanicznych, tym bardziej „jest co się psuć”. Myślę jednak, standardowy użytkownik nie używa frontowego aparatu na tyle często, żeby przez dwa lata użytkowania (tyle statystycznie korzysta się z jednego modelu) taki aparat się zużył.

Bardziej trafia do mnie argument typu „po uderzeniu ramką, mechanizm aparatu może się zblokować”, ale będąc szczerym – równie dobrze mogę obawiać się tego, że po upadku pęknie szybka czy smartfon przestanie działać. Nie kupuję telefonu po to, żeby celowo nim rzucać.

Dźwięk z głośnika jest monofoniczny i nie odbiega od innych średniopółkowych konkurentów. Nie jest zły, ale do flagowych rozwiązań jest mu daleko. Przyznam, że nie sprawdzałem dźwięku podczas słuchania muzyki na słuchawkach. Nie posiadam sprzętu, który potrafiłby oddać możliwości układu dźwiękowego, a moja wiedza w tym zakresie jest raczej przeciętna.

Mi 9T w codziennej pracy

Zawsze lubię wspominać o tym, jak smartfon sprawuje się podczas podstawowych czynności. Podczas dzwonienia, zarówno ja bardzo dobrze słyszałem swojego rozmówcę, jak i on mnie. Mikrofon odpowiednio zbiera głos i niweluje zbędne szumy.

GPS szybko odnajduje naszą lokalizację. Klasycznie, nie polecam jednak częstego i długotrwałego używania smartfonu z wyświetlaczem typu AMOLED jako nawigacji, ponieważ można w ten sposób przyśpieszyć efekt wypalenia wyświetlacza.

Bateria

Duży wyświetlacz i wydajna jednostka zazwyczaj nie idą w parze z długim czasem pracy na baterii. Ale nie tutaj – akumulatorek o pojemności 4000 mAh sprawdził się rewelacyjnie.

Nie miałem problemu z tym, żeby używać smartfonu przez ponad dwie doby z dala od ładowarki. Było to średnio-intensywne użytkowanie, z kilkoma godzinami pracy wyłącznie w sieci LTE, ze słuchaniem muzyki z aplikacji do streamingu. Przy tym wszystkim, wyświetlacz był aktywny przez niemal 7 godzin. Czas pracy na baterii to jedna z czołowych zalet tego modelu.

Podsumowanie

Xiaomi Mi 9T to model, który zrobił na mnie spore wrażenie. Daleko mu do budżetowych i średniopółkowych chińskich smartfonów sprzed kilku lat. Marka i jej produkty zdecydowanie dojrzały. Nie jest to najlepszy smartfon, z jakim miałem do czynienia – do czołówki brakuje mu sporo. Nie ma najlepszego aparatu, nie jest najwydajniejszy. Nie znajdziemy w nim wodoszczelności czy bezprzewodowego ładowania. Wyświetlacz mógłby mieć większą rozdzielczość, jak i również można było zastosować w nim lepsze głośniki z efektem stereo. Ale…

To jest średnia półka, a nie flagowa. Mowa o smartfonie, który kosztuje mniej niż 1500zł (a jak ktoś lubi zakupy w Chinach, to będzie mógł posiadać nowy egzemplarz, płacąc poniżej 1000zł). A w tej cenie średniak Xiaomi deklasuje konkurencję. Alternatywą dla niego pozostają tylko zeszłoroczne flagowce, często z drugiej ręki.

Dawno nie używałem tak udanego telefonu od tej chińskiej marki i myślę, że przy ewentualnych wizytach właścicielki opisywanego egzemplarza nie będę musiał udawać, że nie ma mnie w domu.

Inne recenzje sprzętu Xiaomi:
Xiaomi Mi 10 5G
Xiaomi Mi 8
Xiaomi Mi Box 4K
Szczoteczka soniczna SOOCAS/SOOCARE X3
AmazFit 2 Stratos

Fanpage, grupy na Facebooku czy choćby ta strona, to mój hobbystyczny i niezarobkowy projekt.
Jeśli podoba Ci się to co robię i chcesz pomóc w rozwoju mojego hobby - wesprzyj moją działalność.
Reklama