Samsung Galaxy S7 w 2021 roku

Galaxy S7 to jeden z największych bestsellerów Samsunga ostatnich lat. Został zaprezentowany na początku roku 2016 wraz ze swoim nieco większym, bardziej “wygiętym” bratem Edge jako bezpośredni następca serii Galaxy S6.

Z pozoru siódma „eska” nie różni się znacząco od swojego poprzednika. Patrząc na sam wygląd, sporo osób miałoby problem w rozróżnieniu poszczególnych modeli.

Nie jest to nic zaskakującego – producent posuwa się do większych zmian co dwie bądź trzy generacje. O ile seria S6 wprowadziła zmianę designu, to S7 było pod tym względem tylko jej liftingiem (podobnie jak stosunek S8 do S9, czy mydelniczkowata linia S3-S4-S5). Co innego pod względem sprzętowym – tutaj nastąpiły bardziej znaczące poprawki.

Galaxy S7 w stosunku do poprzednika

Poza odświeżonym układem obliczeniowym S7 oferuje chociażby pełną wodoszczelność przy zanurzeniu do 1.5 metra przez 30 minut (potwierdzoną certyfikatem IP68), powiększony (o 450 mAh) akumulator (w konsekwencji urządzenie jest grubsze) czy możliwość zainstalowania karty pamięci w standardzie microSD. Omawiany model oficjalnie obsługuje nośniki o pojemności do 200 GB, a nieoficjalnie dużo większe.

Obydwa smartfony posiadają panel AMOLED o identycznej specyfikacji, pod nim znajduje się czytnik linii papilarnych zatopiony w przycisku home. W jednym i drugim przypadku na froncie znajdziemy szkło Corning Gorilla Glass 4 i (już wtedy wycofywane z obiegu) złącze microUSB, gdzie nawet Motorola zastosowała w swoim flagowcu znacznie trwalsze i bardziej wszechstronne USB typu C.

Galaxy S7 to ewolucja poprzedniego modelu, eliminująca jego wady, zaczynając choćby od żenującego czasu pracy na jednym ładowaniu, kończąc na jakości montażu wyświetlaczy.

Wyświetlacz i obudowa

Tak jak w wypadku Galaxy S6 mamy do czynienia z panelem wykonanym w technologii SuperAMOLED, o przekątnej 5.1 cala, rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli przy zagęszczeniu na poziomie 576 punktów na cal i odświeżaniu na poziomie 60 herców. Proporcje tego ekranu to klasyczne 16:9. Jak przystało na panel typu OLED, kolory są tutaj świetne, choć momentami zbyt cukierkowe. Kąty widzenia oceniam na przyzwoite, zaś widoczność w słońcu wypada… dość średnio. Nie jest absolutnie nieczytelnie, jednak momentami trzeba troszkę wytężyć wzrok. Być może wina leży częściowo po stronie motywu Swift Black, którego używam (uznałem, że warto o tym wspomnieć).

Poza tym nie mam większych zastrzeżeń co do ekranu. Rzekłbym nawet, że są to identyczne panele z nieco innym pinoutem. Jak każdy OLED, również ten ma tendencje do wypalania się, zwłaszcza gdy używamy pełnej jasności ekranu i aplikacji wyświetlających statyczne elementy przez długi czas.

W przeciwieństwie do Galaxy 2h SoT S6, przedni panel trzymał się bardzo dobrze. Jeśli jakiekolwiek egzemplarze miały rozklejony przedni panel - są to pojedyncze przypadki. W S6 frontowy panel bardzo często ulegał rozwarstwieniu, co objawiało się specyficznym “bąblem” pod szkłem OLEDa wyglądającym jak np niedoklejone szkło hartowane.

Warto również wspomnieć o tym, iż Samsung Galaxy S7 posiada diodę powiadomień. Poza nią, można skonfigurować funkcję Always on Display. Daje nam to wybór w zależności od tego, czy wolimy prostą i kolorową diodę powiadomień, czy jednak chcemy mieć zaznaczone powiadomienia na delikatnie jarzącym się wyświetlaczu.

Nad ekranem znajdziemy wyżej wspomnianą diodę, czujniki (zbliżeniowy oraz światła), głośnik od rozmów oraz przedni aparat do selfie i wideorozmów.

Korpus smartfonu zostały wykonany z matowego aluminium, które nie jest podatne na wygięcie jak w przypadku iPhone’a 6 czy 6S. Lewą stronę ramki zdobią dwa klawisze głośności, zaś po prawej stronie znajdziemy przycisk zasilania służący również do blokowania wyświetlacza.

Górna część korpusu to miejsce na tackę SIM i kartę pamięci oraz mikrofon pomocniczy wykorzystywany przy nagrywaniu wideo.

Dół Samsunga (zaczynając od lewej strony) to gniazdo 3.5mm jack, złącze microUSB 2.0, główny mikrofon oraz kratka głośnika.

Plecki urządzenia to (podobnie, jak na froncie) tafla szkła Gorilla Glass 4, która w swej górnej części mieści główny aparat, oraz niesymetrycznie ułożoną diodę doświetlającą wraz z pulsometrem. Mniej więcej na środku urządzenia, pod klapką, znajduje się antena NFC oraz cewka ładowania indukcyjnego.

W przeciwieństwie do poprzednika, Galaxy S7 jest zauważalnie grubszym smartfonem, a w konsekwencji tego sam aparat jedynie nieznacznie wystaje poza taflę tylnego szkła, które jest zaoblone – w S6 było ścięte, niemal wyciosane niczym z kawałka drewna. Rozmieszczenie elementów pozostawiono jednak bez zmian.

Wydajność i hardware

Za obliczenia odpowiada autorski układ SoC Samsunga – Exynos 8890 wykonany w procesie technologicznym 14 nm. Zawiera w sobie cztery rdzenie Mongoose M1 pracujące z częstotliwością 2.6 GHz przy maksymalnym obciążeniu dwóch z nich i 2.3 GHz przy użyciu trzech (lub wszystkich czterech) rdzeni.

Jako, iż sam procesor oparty jest na topologii big.LITTLE, prócz nich znajdziemy też cztery energooszczędne Cortexy A53 taktowane zegarem 1.6 GHz. Owy zestaw sparowany jest z procesorem graficznym Mali-T880 z dwunastoma jednostkami obliczeniowymi taktowanym zegarem 650 MHz oraz czterema gigabajtami pamięci LPDDR4. Dotyczy to jednak wersji dostępnej między innymi w Europie.

W Stanach Zjednoczonych i Chinach model ten oferowany był w konfiguracji z konkurencyjnym SoC od Qualcomma - Snapdragonem 820. To jest jeden z niewielu momentów w historii smartfonów, kiedy powinniśmy cieszyć się z posiadania jednostki Samsunga. Według różnych, niezależnych testów "nasz" Galaxy S7 był zauważalnie szybszy od wersji ze Snapdragonem i również zdecydowanie chłodniejszy.

Dodatkowo mamy także do dyspozycji modem LTE oferujący maksymalną prędkość pobierania do 600 Mbit oraz wysyłania do 150 Mbit. W kwestii łączności mamy dwuzakresowy moduł Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.2 obsługujący kodek aptX oraz upragnione przez wielu NFC. Swoją drogą, cewka NFC zawsze powinna znajdować się u góry urządzenia, co ułatwia płatności, np. w terminalach kiosków samoobsługowych w McDonalds.

W przeciwieństwie do procesorów, niezależnie od regionu świata mamy też do dyspozycji dwie wersje pamięciowe – najpopularniejsza 32 GB oraz 64 GB. Dla osób potrzebujących obsługi dwóch kart SIM (w trybie hybrydowym) przygotowano wariant SM-G930FD.

Recenzowany egzemplarz to Galaxy S7 w wersji z Exynosem 8890, 4 GB RAM i 32 GB pamięci wewnętrznej. Owa sztuka w benchmarku 3DMark Sling Shot Extreme zdobywa 2239 punktów, zaś w Geekbench 5 wyniki to 1948 punktów dla benchmarku OpenCL Compute oraz odpowiednio 395 i 1221 punktów dla testu CPU Single oraz Multi Core, co w teorii pozwala nam sądzić, iż wydajnościowo może on konkurować z takimi nowszymi smartfonami jak Samsung Galaxy M31 lub A51.

Specyfikacja:

Wyświetlacz: Super AMOLED, 16 milionów kolorów, 1440 x 2560 px, 5.10", 16:9, 577 ppi, Corning Gorilla Glass 4 Wymiary i waga: 142.4 x 69.6 x 7.9 mm, 152 g Procesor: Samsung Exynos 8890 Octa, 14 nm, 4 rdzenie Mongoose o taktowaniu do 2.3 GHz oraz 4 rdzeni Cortex-A53 (1.6 GHz) Grafika: Mali-T880 MP12 Konfiguracja pamięci: 4 GB RAM; 32 GB lub 64 GB pamięci wbudowanej UFS 2.0 Aparat: 12 MPx, f/1.7, 26 mm, 1/2.55", 1.4µm, PDAF Aparat frontowy: Główny: 5 Mpx, (f/1.7), 22 mm, 1.0µm, 1/4.1", 1.34µm Bateria: Li-Ion 3000 mAh, ładowanie 15 W Łączność i czujniki: LTE, Bluetooth 4.2 (A2DP, LE, aptX), dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, microUSB 2.0, GPS (z A-GPS, GLONASS i BDS), żyroskop, czujnik grawitacji, czytnik linii papilarnych w przycisku głównym, jack 3.5 mm, NFC System operacyjny: Android 6.0 z nakładką TouchWiz, aktualizacja do Androida 8.0 z nakładką Samsung Experience

Oprogramowanie

Opisywanym smartfonem zarządza fabrycznie preinstalowany Android 6.0 Marshmallow z nakładką TouchWiz. Telefon zakończył wsparcie na Androidzie 8.0 Oreo o numerze wersji R16NW.G930FXXU8ETI2 wraz z poprawkami z 1 września… 2020 roku!

Dwie duże aktualizacje Androida oraz sumarycznie cztery lata łatania zabezpieczeń przez Samsunga to naprawdę świetny wynik zważając na to, że ich wcześniejsze modele kończyły często wsparcie po roku, może dwóch. W wersji siódmej Androida dla Galaxy S6 i S7, TouchWiz został przebrandowany na Samsung Experience, a sama nakładka została nieco poprawiona. Od tego momentu poziom nakładki koreańskiego producenta tylko rósł.

Sam telefon na ostatnim oficjalnym oprogramowaniu działa całkiem znośnie – wręcz rzekłbym, że całkiem przyjemnie. Nie jest to poziom OneUI, ale też nie jest to owiany złą sławą TouchWiz, znany zwłaszcza z wcześniejszych modeli. W porównaniu do nakładki znanej z Galaxy S3 czy Trend jest znacznie lepiej.

Kompatybilność z dzisiejszymi aplikacjami jest na bardzo wysokim poziomie. Wszystkie współcześnie używane, popularne aplikacje działają bez zarzutu – oczywiście bez feature’ów dostępnych w nowszych wersjach Androida, jak np dymki czatu w oficjalnym kliencie Telegrama na Androidzie 11.

Z fabrycznie zainstalowanych aplikacji moim zdaniem warto się zainteresować chociażby tą o nazwie Samsung Health – jest to aplikacja, która po skonfigurowaniu pod siebie pozwala nam mierzyć naszą aktywność fizyczną poprzez między innymi liczenie kroków dzięki wbudowanemu krokomierzowi, mierzeniu pulsu, nasycenia krwi tlenem czy też poziomu stresu – smartfon posiada wbudowany prosty pulsometr. Apka zasugeruje nam też ćwiczenia oddechowe przy zbyt wysokim poziomie stresu, wyświetli tygodniowy raport odnośnie ilości kroków, naszego pulsu oraz nasycenia krwi tlenem oraz policzy ile kalorii zostało spalonych.

Wiadomo – czujniki w telefonie nigdy nie zastąpią nam profesjonalnych, atestowanych przyrządów medycznych czy sportowego krokomierza, jednak mogą one w przybliżeniu pokazać, czy jest z nami wszystko w porządku i bardzo miło móc korzystać z tego typu funkcjonalności w smartfonie.

Aparat

Głównym problemem Galaxy S7 jest to, że wyposażano go w dwa rodzaje matryc: autorską Samsung ISOCELL S5K2L1 oraz IMX260 od Sony. Nie było to raczej niczym uzależnione – po prostu montowano je losowo w zależności od tego, które były pod ręką. Nie ważne, czy kupiliśmy wersję ze Snapdragonem lub Exynosem – jeśli pan Weaparat Dajmitaki wziął do ręki optykę Japończyków, to taka była zamontowana.

W moim egzemplarzu znajduje się sensor ISOCELL S5K2L1, czyli 12.2 megapikselowa matryca ze światłem 1.7, Dual Pixel AF i optyczną stabilizacją obrazu. Swego czasu był to jeden z lepszych, jak nie najlepszy mobilny aparat. Niestety, mój egzemplarz ma porysowane szkło obiektywu i zdjęcia mogą wypadać gorzej, niż powinny.

Podobno matryce ISOCELL od Samsunga są nieznacznie lepsze od Sony, jednak obie wersje robią naprawdę świetne fotografie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż to dalej telefon mający 5 lat na karku (co w świecie technologii jest naprawdę odległą przeszłością).

Wideo nagrywane tym telefonem mogą być zapisywane maksymalnie w rozdzielczości 3840 x 2160 przy 60 kl./s. Mamy też możliwość nagrywania filmów w zwolnionym tempie przy rozdzielczości 1280 x 720 i klatkażu wynoszącym 240 ramek obrazowych na sekundę.

Przedni aparat to oczko z matrycą 5 megapikseli oraz światłem 1.7 z możliwością nagrywania wideo w rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli przy 30 FPS.

Audio

Na dołączonych do zestawu słuchawkach Samsung Tuned by AKG znanych też z modelu Galaxy S8 telefon gra całkiem dobrze. Wbudowany pojedynczy głośnik umieszczony na dolnej krawędzi jest wystarczająco głośny, by powiadomić użytkownika o połączeniu czy obudzić go ze snu za pomocą alarmu. Jednak nie dostarczy on nam niesamowitych wrażeń przy oglądaniu filmów czy też nie będzie on odpowiedni do słuchania muzyki.

W porównaniu do Nexusa 6 audio na głośnikach jest sporo gorsze, żeby nie powiedzieć mierne.

Osoby chcące po prostu posłuchać sobie muzyki ze Spotify czy innego Tidala na słuchawkach nie będą zawiedzione. Galaxy S7 daleko do poziomu audiofilskiej mierności zwanej Lumią 800. Tym, którzy oczekują o wiele lepszej jakości dźwięku polecam jednak model z DAC renomowanej marki.

Bateria

Galaxy S7 wyposażono w ogniwo litowo jonowe o pojemności 3 Ah. W teorii powinno to wystarczyć przeciętnemu użytkownikowi na jeden pełny dzień pracy. Według producenta są to całe 22 godziny nieprzerwanych rozmów poprzez sieć 3G lub 62 godziny ciągłego słuchania muzyki.

W praktyce ciężko to potwierdzić. Maksymalnie rok po zakupie prawdopodobnie tak było, ale teraz raczej nie jest to zbyt możliwe. Mój 3-letni egzemplarz ma na dzień dzisiejszy przebieg wynoszący około 1200 cykli ładowania i po niezbyt lekkiej eksploatacji jego bateria nadaje się do wymiany – wytrzymuje maksymalnie 4 godziny pracy na ekranie. Lekko wychłodzony telefon potrafi się rozładować o 40% zaledwie w 5 do 8 minut, ale za to przy ostatnich 7% będzie czuwał przez 2.5 h. Myślę, że po zamontowaniu nowego akumulatorka czas pracy znacząco się poprawi, a zachowanie smartfonu unormuje.

Nie można wspomnieć o “Fast Charging” Samsunga z mocą 15 W, męczonym przez producenta od okolic wydania Galaxy S5. Czas ładowania jest co najwyżej przeciętny i z „szybkim” nie ma za dużo wspólnego. Jak przystało na flagowca kompletnego, nie mogło zabraknąć także ładowania bezprzewodowego w standardzie Qi oraz PMA. Niestety, w tym wypadku jest to “normalne” ładowanie prądem o napięciu 5 V i natężeniu 2 A a w praktyce natężenie zgłaszane przez sam telefon waha się od 0.8 do 1.2 A.

Biometria i zabezpieczenia

W przycisku „home” znajduje się czytnik linii papilarnych. Niestety, nie jest to aktywny skaner, co oznacza konieczność naciśnięcia go, by wybudzić ekran w celu aktywacji.

W moim egzemplarzu jest on wytarty do tego stopnia, że mogę zobaczyć jak wygląda moduł wtopiony w klawisz. Skutek tego jest taki, że działa on tak, jak mu się podoba. Raz odczytuje moje linie papilarne szybko i już za pierwszym razem, innym razem po 14213788 próbach odblokowania dalej muszę wpisać kod PIN. Żeby go wymienić, trzeba rozkleić wyświetlacz i korpus. Nie planuję jednak takiej naprawy w przypadku mojego egzemplarza.

Sprawny, niezniszczony przycisk identyfikuje palec właściciela z całkiem znośną prędkością, jak na telefon z 2016 roku. Oczywiście, by zwiększyć dokładność czytnika (a tym samym szansę na to, że smartfon bezbłędnie rozpozna nasze dermatoglify) najlepiej dodać jeden palec dwa razy.

Nie ważne, czy to starusieńka Motorola Atrix, nieco młodszy iPhone 5S, omawiany Galaxy S7, czy najnowszy flagowiec wiodących marek. To rozwiązane świetnie sprawdza się w przypadku starszych urządzeń lub tych z podniszczoną powierzchnią czytnika. Gdy nawet nasz nowy smartfon ma czasami problemy z rozpoznaniem linii papilarnych, warto dodać ten sam palec drugi raz.

Podsumowanie

Czy Galaxy S7 można używać bez przeszkód w roku 2021? – Odpowiedź brzmi: “A można, jak najbardziej. Jeszcze jak…”. Pod warunkiem, że nie traktuje się go jako wydajnościowego potwora i podchodzi się do niego z pewnym dystansem. Jeśli nie będzie służył do gier, a raczej jako urządzenie “przyboczne” – sprawdzi się świetnie. Zwłaszcza, jeśli nasz podstawowy smartfon ma kiepski aparat.

Nada się też jako tani telefon dla osoby, która nie szanuje sprzętów i szkoda jej kupować jakiegoś Note 20 Ultra by rozbić go za 5 sekund w pracy lub po prostu dla dziecka. Opatulone w pancerne etui S7 wytrzyma naprawdę wiele. Może również robić za całkiem niezłe zastępstwo dla Xperii XZ/XZ1/XZ1 Compact oferując o wiele lepszy aparat w zamian za przestarzałe złącze microUSB w kwocie zakupu do max 300 zł.

Czy warto go kupić jako drugi lub zapasowy telefon? Nie, jeśli cena zakupu przekracza 250-300 zł, a ogniwo jest w kiepskim stanie. Wymiana baterii w Samsung Brand Store na oryginalną to koszt około 170 złotych za sam akumulatorek. Jeśli telefon z baterią w takim stanie zakupimy w kwocie maksymalnie 150-200 złotych, można rozważyć tę ofertę.

Owszem, można znaleźć zamiennik lub baterię oryginalną 100% legit no scam serio byczq, jednak podziała ona maksymalnie pół roku i po tym okresie będzie trzymać prawdopodobnie gorzej nawet od zmęczonego życiem oryginału.

Plusy:
+ Całkiem niezły aparat, nawet jak na dzisiejsze standardy;
+ Szeroki wybór oryginalnych akcesoriów z drugiej ręki za grosze;
+ Niska cena, więc nie szkoda, gdy się zniszczy;
+ Nadal wydajniejszy i szybszy od najtańszych nowych smartfonów;
+ 3.5 mm audio jack, czego niektórym propozycjom brakuje;
+ NFC i ładowanie indukcyjne;
+ Nieskończona głębia czerni i świetne kolory OLEDa;

Minusy:
– Możliwość wypalenia się wyświetlacza, zwłaszcza przy maksymalnej jasności;
– Złącze microUSB, które po 5 latach używania może być wyrobione;
– Sporadyczna tendencja do nagrzewania się;
– Niezbyt pojemna bateria;
– Ładowanie, które jest szybkie tylko z nazwy;
– Praktycznie zawsze zakup wiąże się z wymianą baterii;

Kilka słów o ciekawym dodatku

Pewnym ciekawym (i dość zapomnianym) akcesorium jest Keyboard Cover dla Galaxy S7 o oznaczeniu EJ-CG930, który może zrobić z naszego pospolitego telefonu za 300 zł imitację BlackBerry KeyONE.

Przedmiot otrzymujemy w prostym, schludnym blistrze. W środku, poza samym etui i instrukcją “szybkiego startu” w kilku językach nie znajdziemy już niczego więcej. Akcesorium to jest po prostu zwykłym etui/back coverem z nakładaną przystawką z pełną klawiaturą QWERTY. Sama klawiaturka jest całkiem spora i wbrew pozorom naprawdę wygodna. Jest to nakładka na dolną część frontu panelu, trzymająca się na plastikowych “szynach” po bokach dolnej części etui.

Moim zdaniem, mogłaby być blokowana za pomocą klipsów, by jej zdjęcie nie było tak proste. Wykonana jest z miłego w dotyku, dosyć elastycznego plastiku. Nie jestem do końca pewien, ale posiada ona jakieś delikatne ogumowanie – na dwa testowane przeze mnie egzemplarze jeden sprawiał wrażenie lekko „klejącego się”, przez co korzystania z niego było mniej przyjemne.

Jeśli chodzi o odczucia, to na samym początku bałem się, że używanie tej klawiatury będzie tak „komfortowe”, jak korzystanie z tej w Samsungu Galaxy Ch@t – z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest zupełnie na odwrót. Klawisze mają całkiem przyjemny, wyczuwalny skok. Spacja i reszta przycisków jest odpowiednio duża, ale niestety irytuje mnie jeden, niesamowicie uciążliwy szczegół.

Ktoś na etapie projektowania stwierdził, że świetnym pomysłem będzie zaprojektowanie sporego klawisza ALT na lewym, dolnym rogu klawiaturki i dwóch dziwnie umiejscowionych, zauważalnie mniejszych shiftów. Zamiast w miejscu ALT dać duży shift i jeden duży ALT zaraz obok. No ale to szczegół, idzie się do tego bezboleśnie przyzwyczaić, więc nie będę wybrzydzał. Moją opinię na temat wygody owej klawiaturki tylko poprę faktem, iż praktycznie cały tekst napisałem właśnie na Galaxy S7 z użyciem Keyboard Cover.

Jeśli akurat nie chce nam się używać klawiaturki i ścinać sobie wyświetlacza do proporcji przypominających 4:3, można ją przerzucić na tył etui lub całkowicie zdjąć – w takim wypadku otrzymujemy całkiem fajne etui/plecki z przyjemnym gripem. Etui od strony styku z telefonem ma bardzo miłą, delikatną powłokę bardzo dokładnie przylegającą do pleców smartfona i minimalizującą ryzyko zarysowania drobinkami piasku – tworzą się wtedy charakterystyczne kropki niemożliwe do usunięcia żadnymi szmatkami i środkami do mycia.

Co ciekawe – plecki nie blokują nam w żaden sposób ani NFC, ani ładowania indukcyjnego – więc bez przeszkód mogą zostać one na stałe na naszym Galaxy S7. A także na Galaxy S6 oraz S8, ponieważ Keyboard Cover wyszedł też dla innych serii flagowców Samsunga. Swoją drogą jestem ciekaw, czy akcesorium dedykowane dla Galaxy S8 działa z modelem S9 i jak taka klawiaturka wpływa na wygodę użytkowania telefonu z podłużnym ekranem o proporcjach 18:9.

Ciekawostka odkryta przeze mnie w sumie przez przypadek: klawiaturka nie jest w pełni wspierana przez aplikację Termux - znaki specjalne trzeba wprowadzać z poziomu tablicy symboli, nie zaś za pomocą skrótów wywoływanych z pomocą klawisza "alt".

Z minusów – klawiaturka nie zawsze idealnie pasuje się z etui, przez co czasami trzeba ją docisnąć palcami po bokach. Niekiedy przy próbie wpisania jakiegoś “ogonka” typu “ó”, aplikacja „Klawiatura Samsung” wyświetla puste pole zamiast znaku do wyboru. Wystarczy wtedy zdjąć i założyć klawiaturę z powrotem, by działała poprawnie.

Przeważnie problemy z działaniem gadżetu powodują różne paproszki osadzające się od strony jego styku z ekranem po trzymaniu jej np. w kieszeni. Dziwnym jest fakt, iż powiadomienie o użyciu klawiatury fizycznej nie jest do końca przetłumaczone.

Czy zakup takowej klawiatury się opłaca? Często da się je zakupić w cenach od 10 do 30 zł (z drugiej ręki) i jest to bardzo dobry deal, jeśli chcemy mieć telefon o w miarę znośnej wydajności z fizyczną klawiaturą, a z jakiegoś powodu KeyONE wydaje nam się brzydki, nieporęczny bądź zbyt drogi.

Nawet jeśli gadżet nie przypadnie nam do gustu, to zawsze możemy używać samych plecków jako bardzo dobrze wykonane i skrojone idealnie na wymiar etui. Na koniec drobna rada dla geeków – jeśli za pomocą ADB usuniemy aplikację “Klawiatura Samsung” – etui z fizyczną klawiaturą prawdopodobnie działać nie będzie.

Inne publikacje Waldemara:
Sony Xperia XZ1 Compact – sposób na małe łapki
Motorola Moto Z3 Play: Transformer z Chin
Samsung Galaxy S10e – kompletny kompakt?
Motorola Nexus 6 w 2019 roku

Fanpage, grupy na Facebooku czy choćby ta strona, to hobbystyczny i niezarobkowy projekt.
Jeśli podoba Ci się to co robimy i chcesz pomóc w rozwoju naszej pasji - wesprzyj TBiMZ.
Reklama